Z pasywną agresją spotykamy się najczęściej w związkach i w pracy. Przykład? Wyobraź sobie, że na spotkaniu służbowym z entuzjazmem opowiadasz o swoich pomysłach na realizację nowego projektu. Jedna z koleżanek z teamu, przysłuchując się wymyślonej przez ciebie strategii, wprawdzie nic nie mówi, ale w ramach niewerbalnego komentarza cmoka pod nosem, przewraca oczami z dezaprobatą, manifestuje brak zainteresowania, strzepując ostentacyjnie niewidzialne paproszki z marynarki, po czym zerka na zegarek, dając do zrozumienia, że czas twojej prelekcji dobiega końca. Jawne słowa krytyki nie padają, ale po takim spotkaniu czujesz się beznadziejnie, potraktowana jak podgatunek pracownika, nieważna, nieistotna, zlekceważona i niepotrzebna. Dokładnie tak może wyglądać w praktyce pasywna agresja – narzędzie, po które sięgają ludzie, którzy albo nie chcą, albo w danej sytuacji nie mogą swoich trudnych uczuć wyrazić wprost. Masz prawo poczuć bezradność – przecież nie zgłosisz szefowej nadużycia w postaci przewracania oczami, które cię rani...
Co to jest pasywna agresja?
Ze zdefiniowaniem jawnej agresji nikt raczej nie będzie miał problemu. Dokładnie wiesz, widzisz, czujesz, że jesteś jej ofiarą – nie masz wątpliwości. Gniew i złość przeradzają się tu w czytelne i wyraźnie odczuwalne zachowania przemocowe, wobec których nie da się przejść obojętnie. Żyjemy w kulturze, w której jawne akty agresji są niedopuszczalne. Zauważone, pociągają za sobą konsekwencje i podlegają karze. Wiele osób więc, gdy czuje złość albo frustrację, próbuje wyrazić ją pośrednio, zamaskować - tak, by uniknąć odpowiedzialności, a jednocześnie osiągnąć swój cel – kogoś zranić, upokorzyć, a przede wszystkim pokazać mu swoją wściekłość i zyskać przewagę.
Terapeutka Nedra Glover Tawwab w książce „Dbałość. O komunikowaniu swoich potrzeb, stawianiu granic i wolności bycia sobą” pisze, że postawę bierno-agresywną można by streścić słowami: „Dam znać zachowaniem o swoich uczuciach, ale będę się ich wypierać”. To w pewnym sensie wypracowany sposób na unikanie bezpośredniego wyznaczania granic. Cel jest taki, by unikając wyrażania swoich potrzeb w bezpośredni sposób, jednak je zaspokoić, a więc skłonić kogoś do zmiany zachowania, nie mówiąc tego wprost.
Samo określenie „biernie agresywny” przypisuje się pułkownikowi Williamowi Menningerowi, który był psychiatrą i weteranem II wojny światowej. Menninger użył tego określenia dla opisania zachowania żołnierzy amerykańskich na linii frontu. Według Biuletynu Technicznego Departamentu Wojny Stanów Zjednoczonych wydanego w 1945 r. Menninger zaobserwował, że żołnierze stosowali „bierne środki, takie jak grymasy, upór, zwlekanie, nieefektywność i bierny obstrukcjonizm”, by zemścić się na swoich przełożonych. Reakcje te zdaniem pułkownika wynikały ze stresu wojennego i towarzyszących mu granicznie trudnych emocji, ale też z potrzeby podkreślenia i ugruntowania swojej niezależności. Na froncie jedynym sposobem wyrażenia swoich uczuć, bez narażania się na surowe kary, była właśnie umyślna niekompetencja. W 1952 r. pojęcie przeniknęło do świata medycznego – pierwsza klasyfikacja zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (DSM-I) uwzględniła je nawet jako „pasywno-agresywne zaburzenie osobowości”. Najnowsza klasyfikacja (DSM-5) nie opisuje osobowości bierno-agresywnej jako oddzielnego zaburzenia, ale psychologowie są zgodni, że problem pasywnej agresji często towarzyszy innym zaburzeniom osobowości, takim jak np. narcyzm.
Rozpoznanie pasywnej agresji rodzi wiele wątpliwości. To strategia okrutna, ale w pewnym sensie społecznie bezpieczna, bowiem zachowania pasywno-agresywne niezwykle trudno udowodnić i bardzo łatwo się ich wyprzeć. Gdy ktoś zachowuje się wobec ciebie w ten sposób, nie masz w efekcie lima pod okiem, które można by poddać obdukcji i tym samym udowodnić swoją krzywdę. Masz za to poharataną psychikę, a to rzadko jest „ewidentny dowód w sprawie”. Problem z pasywną agresją więc taki, że jest i działa, a jakby jej nie było.
Objawy pasywnej agresji. Co łączy biernych agresorów?
Zachowaniem pasywno-agresywnym może być dosłownie wszystko, co pozwala uniknąć bezpośredniej konfrontacji, ale mimo to umożliwia wyrażenie trudnych emocji, jak żal, złość, irytacja, smutek czy wściekłość. Chociaż zachowanie pasywno-agresywne może być trudne do zidentyfikowania, za najczęstsze objawy psychologowie uznają: odmowę otwartego i bezpośredniego omawiania problemów, unikanie odpowiedzialności i celową nieefektywność.
Tę ostatnią cechę można dostrzec zwłaszcza w pracy. Bierny agresor lubi nie kończyć tego, co zaczął, obowiązki zostawiać rozgrzebane, wiecznie obiecując, że już za momencik skończy i oczywiście nigdy nie dotrzymując słowa. Niechęć do konfrontacji wprost może objawiać się chronicznym unikaniem rozmowy na trudny temat, oczywiście pod przykrywką braku czasu. Osoba biernie agresywna często pozostawia pracę niedokończoną lub „prawie” ukończoną.
Pasywna agresja to całkiem pokaźny magazynek, do którego można wrzucić pociski różnego kalibru. To może być uporczywe milczenie „za karę”, ostentacyjne obrażanie się lub traktowanie drugiej osoby jak powietrze. W przestrzeni zawodowej częstym „pociskiem” będzie bagatelizowanie cudzych wysiłków i niedocenianie starań współpracowników, ale też sabotowanie ich pracy. Nierzadko skuteczną strategią biernych agresorów jest też branie wszystkiego na siebie, wcielanie się w rolę ofiary – tylko po to, by wzbudzić u innych poczucie winy. Z pomocą tym, którzy wymierzają kary w białych rękawiczkach przychodzi też sarkazm i ironia – ubieranie obelg w pozorne komplementy też może służyć realizacji ich celów. Wymieniając objawy biernej agresji nie można też pominąć wszelkiego rodzaju knucia – plotkowania, oczerniania, ale nie wprost, obgadywania, które w dalszej perspektywie służy wykluczeniu.
Objawy pasywnej agresji. Co łączy biernych agresorów?
Zachowaniem pasywno-agresywnym może być dosłownie wszystko, co pozwala uniknąć bezpośredniej konfrontacji, ale mimo to umożliwia wyrażenie trudnych emocji, jak żal, złość, irytacja, smutek czy wściekłość. Chociaż zachowanie pasywno-agresywne może być trudne do zidentyfikowania, za najczęstsze objawy psychologowie uznają: odmowę otwartego i bezpośredniego omawiania problemów, unikanie odpowiedzialności i celową nieefektywność.
Tę ostatnią cechę można dostrzec zwłaszcza w pracy. Bierny agresor lubi nie kończyć tego, co zaczął, obowiązki zostawiać rozgrzebane, wiecznie obiecując, że już za momencik skończy i oczywiście nigdy nie dotrzymując słowa. Niechęć do konfrontacji wprost może objawiać się chronicznym unikaniem rozmowy na trudny temat, oczywiście pod przykrywką braku czasu. Osoba biernie agresywna często pozostawia pracę niedokończoną lub „prawie” ukończoną.
Pasywna agresja to całkiem pokaźny magazynek, do którego można wrzucić pociski różnego kalibru. To może być uporczywe milczenie „za karę”, ostentacyjne obrażanie się lub traktowanie drugiej osoby jak powietrze. W przestrzeni zawodowej częstym „pociskiem” będzie bagatelizowanie cudzych wysiłków i niedocenianie starań współpracowników, ale też sabotowanie ich pracy. Nierzadko skuteczną strategią biernych agresorów jest też branie wszystkiego na siebie, wcielanie się w rolę ofiary – tylko po to, by wzbudzić u innych poczucie winy. Z pomocą tym, którzy wymierzają kary w białych rękawiczkach przychodzi też sarkazm i ironia – ubieranie obelg w pozorne komplementy też może służyć realizacji ich celów. Wymieniając objawy biernej agresji nie można też pominąć wszelkiego rodzaju knucia – plotkowania, oczerniania, ale nie wprost, obgadywania, które w dalszej perspektywie służy wykluczeniu.
Przykłady pasywnej agresji w związku, w pracy, w relacjach
Są pewne charakterystyczne sytuacje, w których bierną agresję widać jak na dłoni, o ile ma się podstawową wiedzę o tym, jak się ona przejawia. Nie chodzi o to, by obsesyjnie skanować otoczenie w poszukiwaniu jej przejawów i być wiecznie czujnym niczym Tommy Lee Jones w „Ścigany”. Chodzi o to, by dostrzegać, kiedy bardzo popularne strategie zachowań w relacjach – i prywatnych, i zawodowych – skręcają w stronę agresji. Po to, by nie stać się niczego nieświadomą ofiarą tego rodzaju manipulacji.
Klasyka gatunku to ghosting. Poznajesz kogoś, w sieci lub w realu, spędzacie razem jakiś czas, online lub w bezpośrednim kontakcie. W twoim odczuciu wszystko idzie ku dobremu, nic nie zwiastuje końca znajomości. I nagle, zupełnie niespodziewanie, ten ktoś znika. Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na wiadomości, rozpływa się niczym duch, niczego nie wyjaśniając. Strategia znikania znienacka i na dobre służy temu, by zakończyć znajomość, ale bez konieczności uczestniczenia w niewygodnej sytuacji, jaką byłaby dla ghostera szczera rozmowa o tym, że nie zamierza dalej angażować się w relację. Nie trzeba podawać powodów, tłumaczyć się, znosić widoku czyjegoś smutku czy rozczarowania.
„Zadzwonię do ciebie jutro, na pewno!” – jeśli takie zdanie słyszysz od kogoś notorycznie, a telefon milczy kolejny tydzień, to też w pewnych okolicznościach rodzaj pasywnej agresji. Zwlekanie i prokrastynowanie jest częstą strategią biernych agresorów. Może być oczywiście tak, że ktoś odwleka rozmowę po prostu z braku czasu. Jeśli jednak ta rozmowa, której wciąż nie udaje się odbyć, może być trudna czy nieprzyjemna, ma dotyczyć czegoś, co ktoś zrobić powinien, a bardzo nie chce, odkładanie jej pod pozorem rozmaitych przeszkód jest elementem strategii.
W wielu kontekstach agresja może przejawiać się ciszą. Milczenie bywa oczywiście złotem, ale często jest jedną z okrutniejszych kar, jakie można wymierzyć drugiej osobie. „Karanie milczeniem”, często zdarzające się ciche dni w relacji, które zastępują konstruktywną rozmowę o problemie to tzw. stonewalling. Polega na na odmowie komunikowania się z inną osobą i wycofywaniu się z rozmowy, aby stworzyć dystans. Może to wyglądać po prostu tak, że ktoś się do ciebie zwyczajnie nie odzywa i „wymownie milczy”, ale są i bardziej wyrafinowane chwyty. To może być ignorowanie tego, co mówi druga osoba, zmiana tematu, aby uniknąć niewygodnej rozmowy, wymyślanie wciąż nowych powodów, żeby nie rozmawiać, odmawianie odpowiedzi na kluczowe pytania czy wreszcie rzucanie oskarżeń zamiast mówienia o bieżącym problemie.
W biernej agresji słowa często przeczą czynom i zachowaniom. Jeśli pytasz kogoś: „Czy jesteś na mnie zły?”, pasywno-agresywna odpowiedź może zabrzmieć: „Ja, a niby czemu? Coś ci się wydaje”. Jeśli ten ktoś całym sobą pozawerbalnie komunikuje jednak, że jest wściekły, takie zdanie jest oczywiście pozornym zaprzeczeniem, z którym bardzo ciężko dyskutować, bo możesz usłyszeć: „Przecież powiedziałem wyraźnie, że wszystko jest w porządku!”. Szach-mat, dyskusja zamknięta.Pasywną agresją może być każde zachowanie, które sprawia, że czujesz się gorsza, a rozmówca rośnie. To także protekcjonalny ton i wszelkie zwroty, które możesz odebrać jako infantylizujące albo podważające twoją inteligencję. Jeśli idziesz do szefa, a on już na progu mówi: „Dziecko kochane, prosiłem, po południu, jestem zajęty” albo koleżanka z pracy kwituje twoje pytanie o szczegóły projektu komentarzem „Słuchaj, ty po prostu rób swoje, to nie są sprawy dla ciebie, nie musisz tego wiedzieć” to jest to agresja, tyle że w płaszczyku
Osoba stosująca pasywną agresję szczególnie lubi sarkazm. Nic dziwnego, nic tak bardzo nie ułatwia kamuflażu jak dobrze skrojona ironia. Jeśli zapraszasz partnera na obiad do twojego rodzinnego domu, a on kwituje to krótkim: „Świetnie, nie mogę się doczekać, uwielbiam twoją rodzinę, zostańmy w ogóle na tydzień” i robi przy tym wymowny grymas, raczej wątpliwości nie ma. Do ironii często dołącza jej wredna siostra – pogarda. To wyjątkowo zjadliwe komplementowanie twoich osiągnięć, przy który rozmówca podkreśla swoje zaskoczenie: „Pyszny ten makaron, kto by pomyślał, że umiesz tak gotować” albo w wydaniu zawodowym „No proszę, jednak udało ci się skończyć ten projekt na czas i nawet dobrze ci poszło, czyli jednak potrafisz”.
Ciut mniej oczywista jest inna strategia, nazywana bezczelnymi komplementami. To ta sytuacja, w której słyszysz od koleżanki: „Wow, świetnie ci w tych spodniach, one optycznie wyszczuplają w biodrach”! Niby komplement, a efekt jest taki, że czujesz się jak pasztet – bo tak też miałaś się poczuć. Równie „sympatyczne” są niechciane porady, które udają troskę: „Martwię się o ciebie, wyglądasz na zmęczoną, naprawdę musisz więcej spać i zadbać o relaks”. W wielu sytuacjach w takim zdaniu nie ma grama troski, jest za to czysta złośliwość.
Zachowania pasywno-agresywne bardzo często generują poczucie winy. Niby nie pada żadne oskarżenie, niby nikt cię za nic nie obwinia, a jednak właśnie tak możesz się poczuć w wielu sytuacjach. Choćby w takiej: idziesz do szefowej z informacją, że potrzebujesz dziś wyjść z pracy pół godziny wcześniej, bo masz umówioną wizytę u lekarza. Masz do niej pełne prawo, niczego nie musisz tłumaczyć. Gdy w odpowiedzi usłyszysz: „No pewnie, idź, trzeba dbać o zdrowie. Też bym poszła, bo usg to robiłam lata temu, może nawet coś mi się tam już po cichu rozwija, ale ja sobie na to pozwolić nie mogę, jestem zawalona robotą, no leć już, bo się spóźnisz”.
Pasywna agresja może manifestować się sabotażem. Kolega z pracy „zapomina” powiedzieć ci o ważnym spotkaniu, więc na nie nie docierasz. Wówczas wyniki waszego wspólnego działania przez zarządem zmuszony jest zaprezentować on, i jakoś tak się składa, że nie wspomina o twoim udziale w pracy, a wszelkie zasługi przypisuje sobie. Innym razem „niechcący” wylewa ci kawę na klawiaturę i przeprasza na kolanach za ten „wypadek”, ale efekt (zamierzony) jest taki, że tracisz godzinę na naprawę zniszczeń i jesteś w lesie z wypełnianiem obowiązków.
Potężnym narzędziem pasywnej agresji jest mowa ciała. Niemal każde z typowych zachowań może odbyć się bez słów. Niewerbalne komunikaty mają nie mniejszą moc – krzyżowanie ramion, grymasy, unoszenie brwi, gesty, unikanie spotkania wzrokowego czy banalne przyglądanie się swoim paznokciom podczas ważnej rozmowy – wszystko to niekiedy wyraża więcej niż słowa. Koleżanka, która chce ci zakomunikować, że doprowadza ją do szału to, że nie odstawiasz kubków po kawie do zmywarki, może na przykład ostentacyjnie postawić ci na biurku zestaw brudnych kubków pozbieranych z całego biura i nie okrasić tej manifestacji ani jednym słowem. Domyśl się. Albo w jeszcze bardziej jaskrawym wydaniu w milczeniu, ale tłukąc się niemiłosiernie, wynieść wszystkie te kubki samodzielnie do kuchni i wychodząc – trzasnąć drzwiami.
Skąd się bierze pasywna agresja i jakie są jej skutki?
Zachowania osoby pasywno-agresywnej zdradzają pewną ambiwalencję. Jak pisze psychoterapeuta Cezary Barański: „cechują się postawą opozycyjną przy jednoczesnej silnej potrzebie uzyskania aprobaty ze strony ważnych osób. W retoryce tych osób dominuje ambiwalentny przekaz: z jednej strony potrzebują uznania i akceptacji, a z drugiej mają pragnienie posiadania wyraźnie zaznaczonej niezależności. Próba rozwiązania tej ambiwalencji skutkuje manifestowaniem biernych zachowań (nieodpowiadanie na potrzeby, działanie w kontrze do tych potrzeb, niedostrzeganie i pomijanie uczuć) wobec innych i chęcią podporządkowania sobie relacji. Ryzyko utraty autonomii, z reguły wyimaginowanej, często powoduje opór sprowadzający się do prób dewaluowania relacji. Towarzyszy tej strategii silne napięcie emocjonalne, z wyraźną komponentą złości, obawa przed odrzuceniem oraz tłumienie gniewu”.
Osoby, które chronicznie angażują się w zachowania pasywno-agresywne, często robią do nieświadomie. Nie potrafią zidentyfikować swoich emocji, nie mają wypracowanych sposobów łagodzenia reakcji emocjonalnych, a tym samym nie potrafią zarządzać swoimi zachowaniami.
Prawie zawsze brakuje im też asertywności. W komunikacji międzyludzkiej można przyjąć postawę pasywną (uległą), asertywną lub agresywną. Agresja i pasywność są w tym kontinuum punktami skrajnymi. Kiedy ktoś ma trudności z zarządzaniem emocjami i zachowaniem, z jednego końca kontinuum komunikacyjnego przenosi się na drugi. Ważne jest to, że paradoksalnie na obu tych krańcach jest się w pozycji ofiary – cichej i winnej w postawie uległej, atakującej i obwiniającej w postawie agresywnej. Żadna z tych skrajności nie służy niczemu dobremu. Ofiara biernego agresora cierpi, ale daleki od dobrego samopoczucia bywa też sam „oprawca” – chwilowe poczucie wyższości i władzy jest tylko dysfunkcyjną rekompensatą, na której nie da się zbudować niczego wartościowego. Pasywna agresja jest też po prostu nieskuteczna – to niedojrzały mechanizm samoobrony, który tłumi konflikty emocjonalne i skłania do zachowań, które nie tylko nie rozwiązują problemów, ale je wręcz pogłębiają.
Pasywna agresja może mieć swoje źródło także w depresji, bo psychologowie podkreślają związek tego rodzaju zachowań z cierpieniem. Winne może być też środowisko, np. wychowanie w domu rodzinnym, w którym zniechęcano do bezpośredniego wyrażania emocji. Wiele dorosłych kobiet doskonale pamięta z dzieciństwa słynne „taka ładna dziewczynka, a tak się złości, nieładnie”. W rezultacie utrwala się pewien wzorzec zachowania, w którym nie ma miejsca na wyrażanie złości i uczuć w ogóle, trzeba więc szukać sposobów na bierne manifestowanie frustracji.
Ważne jest to, że wrogość, nawet wyrażona subtelnie i zawoalowana – nadal pozostaje wrogością i w sposób miażdżący wpływa na relacje. Fundamentem dobrych relacji, i w życiu prywatnym, i zawodowym, jest autentyczność. Pasywna agresja jest jej zaprzeczeniem. Jest też wrogiem komunikacji, także dlatego, że sporo energii pochłania samo rozpracowanie technik manipulatora. Kuszące bywa po zdemaskowaniu ich podjęcie działań skrojonych na jego miarę, czyli po prostu również sięgnięcie po pasywną agresję, co tylko oddala od porozumienia. Zachowania pasywno-agresywne stosowane na dużą skalę powodują ogromny stres, dezorganizują pracę, prowadzą do zawodowego wypalenia, wystawiają związki partnerskie na ogromną próbę, w wyniku której często dochodzi do rozstania. Bywa, że są tak wykańczające i generują całkowitą bezradność, że poddawane im osoby składają broń i – psychicznie zniszczone – składają wypowiedzenie w pracy albo kończą związek wyczerpane ciągłą konfrontacją z partnerem w przebraniu.
Najlepszą możliwą strategią jest spokojne wyjaśnianie, jakie uczucia powoduje w tobie zachowanie tej osoby. Tutaj istotny jest „komunikat ja”. To taki sposób mówienia, w którym odwołujesz się wyłącznie do tego, co czujesz, mówiąc w pierwszej osobie. Wówczas nie oskarżasz, a informujesz, a to najbliższe postawie asertywnej. „Kiedy robisz X, jest mi bardzo trudno pracować. Czuję się pomijana, tak jakby moja praca była nieważna. Nie rób tego, proszę”.
Możesz dać znać tej osobie do zrozumienia, że wiesz, jakie emocje czy obawy kryją się za jej zachowaniem: „Wygląda na to, że jesteś zły z powodu tego, co się stało. Nie zostawiajmy tego, proszę. Czy możemy o tym porozmawiać?”. W ten sposób pokazujesz, że rozpoznajesz pasywną agresję, ale nie pozwolisz, aby się rozwijała bez omówienia całej sytuacji. Daj tej osobie możliwość przepracowania tego, jak się czuje, aby mogła zrozumieć swoje emocje i sobie z nimi poradzić. Ta rozmowa nie musi odbyć się już, czas na ochłonięcie może być bardzo cenny dla obu stron.
Zachowanie jak największego spokoju może zapobiec zachowaniom typu „stonewalling”. Ważne jest, by pokazać, że karanie ciszą nie działa. Sytuacja, w której ktoś uparcie milczy, może doprowadzić do szału, dlatego naprawdę trudno nad sobą zapanować, ale zrobić to warto. Jeśli na milczenie zareagujesz agresją i wybuchem, zaczniesz przepraszać, kajać się, dyskutować (sama ze sobą), cel zostanie osiągnięty. Skoro zaś milczenie działa, dlaczego by nie wykorzystać go kolejny raz? Zamiast tego powiedz, że widzisz, co się dzieje i zadeklaruj gotowość do rozmowy. „Widzę, że nie chcesz teraz rozmawiać. Daj mi znać, gdy będziesz gotowy”.
Jak odpowiadać na pasywną agresję w pracy?
Trudniej jest reagować na pasywną agresję, gdy dopuszcza się jej osoba, która sprawuje władzę nad jakimś aspektem twojego życia, który jest dla ciebie ważny. Możesz zwyczajnie bać się zareagować w obawia przed utratą pracy czy czegokolwiek innego, co ma dla ciebie znaczenie. Strategii reagowania na osoby konfliktowe, a więc także te stosujące bierną agresję, jest wiele. Jedną z nich jest BIFF (akronim od ang. „brief, informative, friendly, firm”). To komunikacja, która spełnia cztery warunki: jest zwięzła, informacyjna, przyjazna i stanowcza. Przykład? „Niepokoi mnie sytuacja, która miała miejsce na zebraniu. Nie chcę tego zostawiać bez rozmowy. Czy możemy spotkać się w poniedziałek? Dziś wszyscy są już zmęczeni. Mam nadzieję, że będziesz mieć przyjemny weekend, ma nie padać”. To jednak zupełnie co innego niż: „Przestań się zachowywać w ten sposób, proszę. Wszystko widzę i jest mi z tym koszmarnie. Ja tego tak nie zostawię!”, prawda?
Niezależnie od tego, jak bardzo będziesz się starać rozsądnie i asertywnie reagować w obliczu pasywnej agresji, może się okazać, że jedynym skutecznym rozwiązaniem, które cię ochroni, będzie po prostu unikanie ludzi, którzy stosują tę taktykę. Bywa bowiem tak, że żadne twoje próby i działania nie skłonią agresora do zmiany zachowania. Nawet najlepiej płatna praca i najcudowniejsze wakacje z partnerem nie są warte tego, by znosić zawoalowane agresywne zachowania na co dzień, jeśli nic nie wskazuje na to, by cokolwiek mogło się zmienić. Wtedy najlepiej na pierwszym miejscu postawić siebie i swój psychiczny dobrostan – nawet jeśli cena przynajmniej na początku wydaje się wysoka. Toksyczne związek i toksyczne środowisko pracy to coś, przed czym warto się chronić za wszelką cenę.