Optymizmu można się nauczyć
Wśród wielu anegdot związanych z ks. prof. Józefem Tichnerem jest ta, o małej dziewczynce, która uczestniczyła w spotkaniu księdza z dziećmi. Kapelan opowiadał im wtedy o stworzeniu świata i człowieka. Po ciut przydługiej opowieści zadał dzieciom pytanie: Jak myślicie, kto udał się Panu Bogu najlepiej? Niebieskooka blondyneczka, która stała pośrodku grupy słuchających dzieci, rozłożyła rączki i słodkim głosikiem odpowiedziała: Chyba ja!
Dlaczego to piszę? Ponieważ myślę, że optymizm
silnie łączy się z naszą samooceną. Im więcej we mnie przekonania, że to ja
“udałam się Panu Bogu najlepiej”, tym skuteczniej mogę trenować pozytywne
myślenie. Nasz mózg jest pełen utartych szlaków myślenia, dzięki
którym szybciej łączy różne doświadczenia, wiedzę, myśli. Wszystkie one
powstają na skutek powtarzania, doświadczania podobnych, utwierdzania przekonań
zdobytych przez lata życia. Im częściej coś powtarzamy, tym silniejszy
ślad zostawiamy w naszym mózgu. Jeśli pozwolimy, aby te nawykowe myśli były
negatywne (“Nie poradzę sobie… To za trudne… Co teraz będzie… Nie ma rozwiązania…”), ograniczymy
sobie możliwość zobaczenia siebie w innym świetle, w innej perspektywie.
Ale na szczęście nasz mózg uczy się nieustannie, a jego możliwości rozwoju są
niezmierzone. Jeśli wyznaczę sobie nowy szlak (“Jestem silna… Dam radę…
Zamknęły się jedne drzwi, otworzą się inne…”), a potem będę na niego często
wracać, zdominuję negatywne myśli i będę się cieszyć każdym dniem.
Codzienny trening pozytywnego myślenia
Od czego zacząć? Może od refleksji na temat
postrzegania siebie? “Co myślę o sobie? Jak często myślę w kategoriach
negatywnych? Ile razy w ciągu dnia skupiam się na niepowodzeniach i
trudnościach zamiast na perspektywach”? Można spróbować to wizualizować – zaznaczać
w tabeli negatywne i pozytywne myśli na swój temat w ciągu dnia. Można
również wykorzystać czas pracy zdalnej i przebywania w domu do bardziej
widowiskowej metody – szczególnie przydatna może być w pracy z dziećmi, które
mają kłopoty z samooceną lub są sfrustrowane przedłużającą się izolacją.
Ustawiamy szklane pojemniki na półce, a w pudełku jakieś ziarna (może być ryż,
ale lepiej żeby były większe, np. fasola). Potem już wystarczy zwiększona
uważność i pilnowanie swoich myśli – negatywna: ziarenko
do lewego słoika, pozytywna – do prawego. Pod koniec dnia (tygodnia) dostajemy
obraz swoich utartych przekonań. Robienie zdjęć po kolejnych tygodniach, w
których zaczynamy za każdym razem od pustego słoja, może pokazać dziecku, jak
zmieniają się nasze przekonania, jeśli poświęcimy uwagę swoim myślom. Im dłużej
będziemy zbierać nasze myśli, tym łatwiej będzie nam uzyskać dystans, zobaczyć,
który rodzaj przeważa oraz podejmować z nimi interakcje: “Dlaczego tak myślę?
Skąd wiem, że sobie nie poradzę? Przecież nie próbowałam. Czas zacząć”!
Zmiana utrwalonych nawyków musi trwać (wedle
różnych opinii od trzech tygodni do trzech miesięcy). Nie ma metody
działającej natychmiastowo. Dobrze więc zadbać o to, aby w początkowym
okresie pozytywne komunikaty dochodziły także z zewnątrz. Może wywiesić w
różnych punktach domu kartki (tabliczki) z optymistycznymi zdaniami? A może w
miejscu, gdzie często przebywamy, przywiesić dekalog optymisty?
Może on brzmieć tak:
1. Jestem sobą i to jest piękne.
2. Jestem wartościowym człowiekiem, nawet jeśli inni myślą inaczej.
3. Stale się rozwijam.
4. Osiągam sukcesy na miarę moich możliwości.
5. Mam marzenia do spełnienia i wiem, czego chcę.
6. Uczę się na swoich błędach, bo wiem, że to najskuteczniejsza metoda.
7. Lubię siebie taką/takim jaką/jakim jestem.
8. Samodzielnie podejmuje decyzje dotyczące mojego życia.
9. Troszczę się o siebie.
10. Wierzę w siebie.
Optymiści mają lepiej
William Szekspir napisał w jednym ze swoich dramatów:
“Życie nie jest lepsze, ani gorsze od naszych marzeń. Jest tylko zupełnie
inne”. Te zdania mogą być źródłem nader inspirującej refleksji nad moim wyobrażeniem
o życiu. Ja – pod wpływem Szekspira – wyobraziłam sobie życie jako
szwedzki stół. Ogromny, którego nie można objąć wzrokiem, a tym bardziej
obejść i dotrzeć do wszystkich smakołyków, które oferuje. Jednak w moim zasięgu
jest tak wiele dobroci, że czuję się usatysfakcjonowana. Nie wiem, czy
skorzystam ze wszystkiego, co na nim jest, ale wiem, że mogę, jeśli zechcę…
Pozytywne myślenie wpływa nie tylko na nasz
stan ducha, ale także ciała.
Zmniejsza poziom stresu, sprawia, że czujemy się zdrowsi oraz pełni energii do
działania. Wpływa także na naszą ocenę sytuacji, zwiększa poczucie
bezpieczeństwa oparte na wierze w możliwość pokonywania trudności. Oddziałuje
na nasze relacje z ludźmi, wspierając odnajdywanie pozytywnych cech u innych i
zwiększając naszą akceptację dla różnic. Wzmaga empatię i dążenie do
współpracy.
Zmień myślenie od dziś
W Dniu Pozytywnego Myślenia dobrze
jest zatrzymać się i poszukać w sobie tego, co napawa optymizmem.
Żeby to znaleźć, trzeba spojrzeć do przodu, nie zatrzymywać się na tym, co
dzisiaj jest trudne lub przytłaczające. Mam wpływ na wiele spraw, które mnie
dzisiaj dotyczą. Powiecie, że jest także wiele takich, na które wpływu nie mam,
a oddziałują na jakość mojego życia? Jasne, że są i takie będą. Ale sztuka
pozytywnego myślenia to m.in. skupianie się na tych aspektach, które mogę
zmieniać i czerpać z tego radość.
Stara wschodnia opowieść mówi o pewnym starcu,
który opowiadał wnukowi o dwóch wilkach, które walczą w każdym z nas.
Pierwszy to ten zły, pełen smutku, goryczy, pretensji, niezadowolenia,
konfliktów, niskiej samooceny, gniewu, zazdrości i lęków. Drugi zaś jest
radosny, cieszy się każdym dniem, jest łagodny dla siebie i innych, uprzejmy,
pełen dobroci i wiary w siebie, z nadzieją witający każdy dzień. Po zakończonej
opowieści, wnuk zadał pytanie: “Który zwycięży”? Starzec odpowiedział: “Ten,
którego karmisz…”
To teraz jeszcze tylko pytanie: “Kto jest
najlepszym wśród stworzeń”? I tego przekonania wszystkim czytającym ten tekst
życzę!