„Świat bez kobiet” po dwudziestu latach.
Nowe wydanie zbioru esejów Agnieszki Graff
Świat bez kobiet nie jest hipotetycznym stanem, który musimy sobie wyobrażać, przekonuje Agnieszka Graff. Kobiety już teraz są nieobecne w polskim życiu publicznym, pisze publicystka. Jej zbiór esejów „Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym” po dwudziestu latach trafia teraz do księgarń w nowym, poszerzonym wydaniu.
„Jeszcze nigdy jeszcze kobieta nie zaszła tak wysoko w karierze zawodowej” – to słowa spikera telewizyjnego, które pewnego dnia usłyszała Agnieszka Graff. Podgłośniła telewizor, zastanawiając się, o kogo chodzi. Kobieta na czele NATO, pracująca jako generał, a może pani premier lub chociaż businesswoman? Okazało się, że program poświęcony był alpinistce, która naprawia kominy. „Wysoko, ach, jak wysoko, zaszła kobieta w karierze zawodowej”, konkluduje Graff.
„Świat bez kobiet” po dwudziestu latach z nowym wydaniem
Tak rozpoczyna się jeden z esejów ze zbioru „Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym”. Agnieszka Graff, pisarka, publicystka, amerykanistka i tłumaczka związana z ruchem feministycznym, została za tę publikację w 2002 roku nominowana do Literackiej Nagrody Nike. Dziś, po 20 latach, do rąk czytelników i czytelniczek trafia nowe, poszerzone wydanie Wydawnictwa Marginesy, w którym oprócz esejów pisanych na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych znalazły się także nowsze teksty autorki, komentującej współczesne wydarzenia i protesty.
Graff opatruje swoje teksty przypisami, w których przyznaje się do błędów (np. do rzekomego napisu na murach stoczni Gdańskiej, którego, jak ustalono kilka lat temu, nigdy nie było) czy krytykuje sama siebie (esej o kobiecej urodzie podsumowując jako „nieprzyjemny”) oraz odnosi się do późniejszych wydarzeń (np. własnego macierzyństwa). Dzięki temu ma się wrażenie czytania razem z autorką, zauważającą wpływ czasu na jej własne słowa.
Dyskusja o feminizmie, prawach kobiet i miejscu „pięknych pań” w polityce dwie dekady temu była zupełnie inna, niż obecnie. Powyższe zdanie to prawda czy fałsz? „Świat bez kobiet” to obraz zmian, jakie zaszły w ostatnich dekadach w polskim społeczeństwie.
Brzydkie słowo na „F”
„Nie jestem feministką, ale…” – mówiło niegdyś wiele kobiet (po „ale” odnosząc się do problemów ważnych dla feministek). Feminizm, feministka to słowa, których kiedyś unikano, bo kojarzyły się z czymś wyśmiewany, krytykowanym, krótko mówiąc – niepożądanym. Dziś jest już inaczej, a być feministką można swobodnie i śmiało. Dzięki temu cześć tekstów Graff, pisanych przed dwudziestu laty, można czytać, głęboko oddychając z ulgą, że walczących o swoje prawa kobiet w telewizji nie traktuje się jak dziwaczek czy radykałek. Z drugiej strony inne jej teksty są wciąż aktualne, a część poruszanych przez nią problemów, dwie dekady temu ledwo rysowały się na horyzoncie, dziś wymagają podkreślenia grubą linią.
Agnieszka Graff pisze o wielu sprawach. Porusza temat żeńskich końcówek (zwracając sama sobie uwagę, że w 2001 roku nie używała słowa „polityczka”, choć dziś byłoby dla niej zupełnie naturalne), lalkach Barbie stylizowanych na prezydentkę Stanów Zjednoczonych, „Seksmisji” i łydkach posłanek, filmowanych przez operatorów telewizyjnych. Przygląda się, analizuje i rozkłada na czynniki pierwsze pozornie mało ważne elementy. W ten sposób ujawnia narzędzia, za pomocą których tworzy się obraz kobiet w polskiej kulturze i polityce.
„Wszyscy jesteśmy ludźmi”
Wróćmy na przykład do opisu kobiety z początku tekstu. Alpinistka, bez strachu wspinająca się na kominy (prezentowana w telewizji poprzez zbliżenie na jej pośladki), kobieta w wojsku (która może przecież zemdleć lub, co gorsza, zacząć kokietować kolegów żołnierzy), polityczka, realizująca się walcząc o postulaty swojej partii (choć pewnie prywatnie uwielbia prasować mężowi koszula). Takie „michałki”, czyli „specyficzny typ narracji, polegający na piętrzeniu anegdot i epizodów, ot tak, dla zabawy, bez żadnego celu”, to wiadomości-sensacje, wiadomości-ciekawostki. Nic z nich nie wynika, nie zawierają statystyk, twardych danych, konkluzji o społeczeństwie czy polityce.
Czytelnik, sięgający po „Świat bez kobiet” w 2021 roku może sam zrobić eksperyment i włączając jakikolwiek kanał telewizyjny poszukać takich „michałków”, tym bardziej że Graff podsuwa obrazki znane z mediów i przestrzeni publicznej, ujawniając mechanizmy, które mają zdyskredytować kobietę, pokazać „należne jej miejsce”. Autorka robi to bez nachalnej retoryki, z dystansem i, co ważne, z niewymuszonym dowcipem [sic!].
Kobieca Kobieta częstuje krupnikiem
Agnieszka Graff analizuje nie tylko obraz kobiety wyłaniający się z mediów, lecz także sztuki, a w tym – literatury. Osobny esej poświęca powieści „Orlando” Virginii Woolf (która to pisarka przewija się jeszcze w innych tekstach Graff), nawiązując też do książki „Zapisane na ciele” Jeanette Winterson. W innym miejscu analizuje obraz feminizmu w bijących rekordy popularności powieściach Katarzyny Grocholi. „Nigdy w życiu” – reklamowane, jak przypomina Graff, jako polska wersja „Dziennika Bridget Jones” – zawiera scenę rozmowy głównej bohaterki z feministką. Feministką stereotypową, „niezrealizowaną kobietą w spodniach”, która, uwaga, chce kastrować koty. Przeciwstawiona jest jej Judyta, czyli Kobieca Kobieta, czuła i opiekuńcza, która swoją antytezę poi herbatą i częstuje krupnikiem. Tym samym pokazuje swoją wyższość i podkreśla, że „nikt nie lubi feministek”. Na tym przykładzie Graff dekonstruuje „fantom feministki”, palącej biustonosze sfrustrowanej wariatki. Jak tu lubić taką babę-dziwo? Podkreśla, że przed nią w historii były nielubiane sufrażystki, a jeszcze wcześniej – czarownice. „Osobiście, jeśli mam wybierać między stosem, który płonie naprawdę, a stanikiem, który płonie w ludzkiej wyobraźni, to zdecydowanie wolę stanik” – z humorem kończy esej Graff.
Sylwia Chutnik nazywa Agnieszkę Graff „polską Rebekką Solnit”. „Mężczyźni objaśniają mi świat” mają wiele wspólnego ze „Światem bez kobiet”, choć ta druga książka jest z gruntu nasza, polska i o polskich realiach opowiadająca. W niej odnajdzie się czytelnik i czytelniczka z kraju nad Wisłą, w błyskotliwych esejach Graff widząc kawałki własnej rzeczywistości – tej sprzed dwóch dekad, gdy w polityce głośno było o kandydującej na urząd prezydencki Hannie Gronkiewicz-Waltz, i tej z dziś, naznaczonej protestami kobiet na ulicach. Klamrą spinającą „Świat bez kobiet” jest właśnie kilka późniejszych tekstów, w których opisano bunt i niezgodę dzisiejszych dziewczyn i młodych kobiet. Czytając eseje Agnieszki Graff można się przekonać, na jakich polach polskie społeczeństwo zrobiło krok do przodu, jeśli chodzi o kwestie kobiece, a gdzie wykonało krok w tył. To lektura tyleż bolesna, co satysfakcjonująca i potrzebna.
Książkę „Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym” można kupić w księgarniach online. Polecamy!