Janusz Korczak - prekursor i obrońca praw dziecka.
"Nie ma dzieci - są ludzie" - w tych kilku słowach można ująć credo pedagogiczne Henryka Goldszmita, znanego pod pseudonimem Janusz Korczak.
Był z zawodu lekarzem, wychowawcą z powołania, autorem wielu książek dla dzieci i dorosłych. Powołanie pedagogiczne ogarnęło całe jego życie, całą jego osobowość. Nie założył własnego domu, ponieważ jak wyznał - "za syna wybrałem ideę służenia dziecku i jego sprawie".
Decyzji tej był wierny do tragicznej śmierci z wychowankami w niemieckim obozie zagłady w 1942 roku.
- Janusz Korczak bardzo dbał o godność i podmiotowość dziecka, o dobro wspólne, o zasady solidarności, o to wszystko, co dzisiaj jest kluczem do zrozumienia procesów społecznych, które on opisywał w charakterystyczny sposób - mów dr Jan Orgelbrand, członek Komitetu Honorowego Roku Janusza Korczaka, prawnik, zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego. Korczak nie dawał żadnej definicji, tylko opowiadał o dziecku. Opowiadanie o dziecku jest charakterystyczne dla całej pedagogiki korczakowskiej.
Posłuchaj nagrania całej audycji, z której można dowiedzieć się o współczesnej myśli pedagogicznej.
Doktor Korczak patrzy przez okno
Janusz Korczak zaczął pisać swój "Pamiętnik" w maju 1942 roku, a ostatnia notatka pochodzi z 4 sierpnia. Następnego dnia poszedł ze współpracownikami i z dziećmi na Umschlagplatz, skąd trafili do Treblinki. Te kilkumiesięczne notatki cenionego pedagoga i działacza społecznego dotyczą tego, co działo się w Domu Sierot i w ogóle w warszawskim getcie.
– Ta książka jest absolutnym arcydziełem – podkreślał w radiowej Dwójce prof. Jacek Leociak. Jak tłumaczył, gatunkowo to tekst hybrydyczny i otwarty: znajdziemy tu elementy reporterskie, eseistyczne, a nawet poetyckie. Relacje z codzienności sąsiadują z dygresjami o autobiograficznym charakterze.
Wśród tych relacji przeważają przerażające obrazy życia w getcie. – Korczak miał bardzo kliniczną, zimną świadomość fizycznej i psychicznej degradacji dzieci spowodowanej straszliwymi warunkami stworzonymi przez Niemców. Tu nie był sentymentalny, patrzył na to wyniszczenie okiem lekarza. Dlatego ten Dom Sierot przemienia się w dom starców. To najkrótsza formuła tej straszliwej degradacji – mówił prof. Leociak.
Charakterystyczne jednak, że w "Pamiętniku" znajdziemy również zapisy dotyczące niedosiężnej, pozawojennej przyszłości. – Wielu ludzi w getcie łączyło świadomość zagłady z jakimś hartem ducha, który kazał im snuć marzenia i plany czy choćby podejmować walkę. A przede wszystkim: nie zgadzać się na rolę, w jaką oprawcy chcieli ich wrzucić. Marzenie jest manifestacją wolności.
W ostatni zapisie w "Pamiętniku" doktor Korczak przywołuje chwilę, w której podlewa kwiaty i widzi przed sobą za oknem niemieckiego żołnierza. Zastanawia się, kim był ten człowiek w cywilu i co ten niemiecki wartownik może za chwilę zrobić. Co wydarzy się dalej?
Pani Stefa
Stefania Wilczyńska - najbliższa współpracownica Janusza Korczaka - pozostawała w cieniu Starego Doktora. O życiu kobiety, bez której Dom Sierot przy Krochmalnej nie mógłby istnieć, opowiada Magdalena Kicińska w książce "Pani Stefa".
Była prawą ręką doktora Korczaka. Od chwili powstania Domu Sierot do jego tragicznej likwidacji "kochana Pani Stefa", jak nazywały ją dzieci, wiernie wspierała Starego Doktora. Razem z dziećmi i z nim zginęła w Treblince.
"Przez cały czas, przed wojną i podczas wojny, Korczak pracował razem z panią Stefanią Wilczyńską. Współpracowali ze sobą przez całe życie. Nawet śmierć ich nie rozłączyła. Wszystko, co jest związane z osobą Korczaka - internat, propagowanie miłości do dzieci itd. - wszystko to jest wspólnym dorobkiem obojga. Trudno określić, gdzie zaczyna się Korczak, a gdzie kończy się Wilczyńska" – pisał kronikarz warszawskiego getta Emanuel Ringelblum.