Pedagog

Zniekształcenia myślenia - cz. XII etykietowanie

Zniekształcenia myślenia - cz. XII etykietowanie

Napisane przez: Lidia Chmielewska ()
Liczba odpowiedzi: 0

ETYKIETOWANIE

Czym jest etykietowanie? 

Beniamin ma wygłosić prezentację na zajęciach. Ma już bardzo mało czasu na przygotowania i w związku z tym postanowił, że wstanie wcześnie rano i od razu zabierze się za teksty i przygotowywanie slajdów. Teraz jest już popołudnie, a on dopiero siada do laptopa. Trudno mu się jednak skupić, ciągle go coś rozprasza: a to maile, a to nowy post na Facebooku… W końcu zrezygnowany zamyka laptopa i wychodząc na papierosa myśli: "nie dość że jestem leniwy, to jeszcze chyba nienormalny jakiś skoro tak trudno mi się skupić…" Te myśli tylko pogorszyły jego samopoczucie.

Kornelia jest dziś w bardzo złym humorze. Wchodząc do pracy natknęła się na swojego szefa, który powierzył jej kolejny duży projekt, choć jeszcze nie skończyła poprzedniego. Czując złość pomyślała: "Co za jełop z niego! Chyba w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego jak dużo rzeczy mam na głowie!". W windzie spotkała swojego kolegę, który bardzo dba o wygląd. Spoglądając na niego pomyślała: "Elegancik! Piękne opakowanie, a w głowie sianko!". Uśmiechnęła się do tej myśli. "Elegancik" odpowiedział uśmiechem. "Debil myśli, że to do niego się uśmiechnęłam…" – skwitowała Kornelia.

Etykietowanie to nadawanie ogólnych etykiet sobie i/lub innym ludziom. W uproszczeniu można powiedzieć, że etykietowanie stanowi element procesu definiowania siebie i otaczającego świata: zadaj sobie pytanie "KIM JESTEM?". Jak na nie odpowiesz? Ja mógłbym odpowiedzieć: mężczyzną, mężem, terapeutą. To wszystko etykiety, umieszczające mnie w konkretnych kategoriach postrzeganego przeze mnie świata. Takie etykiety przyspieszają proces przetwarzania informacji ułatwiając orientowanie się w świecie. To przyspieszenie przetwarzania informacji odbywa się jednak pewnym kosztem: etykietując jednocześnie uogólniamy.

Etykietowanie może być błędem myślenia – szczególnie wtedy, gdy nadajemy negatywne etykiety mówiąc o sobie bądź o kimś: idiota, kretyn, debil, wariat, kłótliwa jędza itp. Etykietując stawiamy znak równości między człowiekiem a zachowaniem pomijając równocześnie kontekst sytuacji i danego zachowania. Jest to skrajna forma nadmiernego uogólniania.

Czemu etykietowanie utrudnia życie?

Ponieważ poddając się etykietowaniu zaczynamy myśleć irracjonalnie wrzucając obiekt etykietowania (siebie czy inną osobę) do szufladki zawierającej elementy charakterystyczne dla tej etykiety. Stąd już tylko krok, żeby zacząć przypisywać tej osobie inne rzeczy z danej szufladki. Efektem tego procesu jest kilka rzeczy:

·        Etykietowanie zwykle pociąga za sobą inne zniekształcenie myśleniaselektywną uwagę. W efekcie łatwej wyłapujemy i lepiej zapamiętujemy zachowania zgodnie z etykietą pomijając jednocześnie te, które do niej nie pasują – zarówno własne, jak i innych osób. Na przykład rodzic nadający dziecku etykietę głupka będzie bardziej skłonny wyłapywać i zapamiętywać wszelkie niepowodzenia dziecka jednocześnie ignorując jego sukcesy. A to nie wróży niczego dobrego dla rozwoju samooceny owego dziecka…

·        Przyczepienie sobie negatywnej etykietki nasila przykre emocje odczuwane w związku z daną sytuacją. Jeśli nie dotrzymałem terminu jakiegoś zobowiązania i zacznę sobie wyrzucać, że jestem leniem, to nie poczuję się od tego lepiej. Wprost przeciwnie – przygnębi mnie to jeszcze bardziej.

·        Nadanie komuś negatywnej etykiety prowadzi do przeżywania i doświadczania wrogości. Jeśli nadam koledze z pracy etykietę debila będę bardziej skłonny do krytykowania jego zachowań. On zaś w odpowiedzi bardzo łatwo może mi nadać etykietę wrednego ch…, który tylko chodzi i się czepia. Czy mając do siebie nawzajem takie nastawienie można mieć dobrą relację? Moim zdaniem nie bardzo.

·        W sytuacji konfliktu etykietowanie utrudnia porozumienie i ustalenie konsensusu. Zamiast bowiem powiedzieć o tym co przeszkadza i czego potrzebujemy zaczynamy przerzucać się etykietami. Łatwiej wtedy o trzaśnięcie drzwiami niż rozwiązanie problemu.

·        Patrząc szerzej – etykietowanie jest podłożem stereotypów oraz prowadzi do stygmatyzacji pewnych grup społecznych. Zależnie od swoich poglądów możesz wrzucać ludzi do szuflady z "czarnymi", "czerwonymi", "pisiorami", "złodziejami" i tak dalej…

Jak radzić sobie z etykietowaniem?

Sposób 1Rozróżnij człowieka i zachowanie – etykietując wydajesz sąd o człowieku zamiast odnieść się do jego zachowania. A to niezwykle ważne, żeby pamiętać: NIE JESTEM MOIMI ZACHOWANIAMI! Mogę zachować się raz czy drugi w określony sposób, ale to nie znaczy, że taki jestem. Poza tym łatwiej zmienić swoje zachowania niż całego siebie. Dlatego ilekroć przyłapujesz się na etykietowaniu, spróbuj zamienić "jestem…" na "zrobiłem…" czy "zachowałem się…". Analogicznie możesz postępować odnosząc się do czyjegoś zachowania – zamiast mówić "jesteś" albo "co za…" powiedz (albo opisz sobie w myślach) o zachowaniu, które Cię zdenerwowało.

Sposób 2: Zbuduj MOST – etykietowanie to myślenie w sposób, który utrudnia radzenie sobie w danej sytuacji. Dlatego warto zastanowić się co robi Ci nadawanie sobie (czy komuś) etykietek, a następnie znaleźć taki sposób myślenia o danej sytuacji, który pomoże poradzić sobie z nią. Może warto będzie powiedzieć sobie coś wspierającego? Przypomnij sobie post o murach i mostach.

Beniamin zapalając na balkonie papierosa pomyślał: "No tak, znów zacząłem sam siebie etykietować. O co mi w ogóle chodzi?". Szybko odpowiedział sobie na to pytanie: chodzi o to, że znów nie zabrał się za pracę z samego rana, ale zrobił ileś pobocznych rzeczy odwlekając moment zajęcia się prezentacją. Następnie zaczął zastanawiać się nad tym, co mu robi nadawanie sobie etykietek. Stwierdził, że tylko bardziej go to dołuje. Jak zatem pomyśleć o tej sytuacji aby ułatwić sobie radzenie? Myśl przyszła dość łatwo: "To tylko głupia prezentacja – zrób to i do końca semestru masz spokój". Potem pomyślał jeszcze: "Im szybciej to zrobię, tym szybciej będę miał to za sobą" Tak, te myśli nie rozwiązywały jeszcze problemu, ale przynajmniej nie dołowały i podpowiadały jakiś sposób działania…