Biblioteka

Odległa podróż z książką

Odległa podróż z książką

Napisane przez: Wioletta Kosinska ()
Liczba odpowiedzi: 0

Przewodnik po świecie - fascynujące i odległe wyprawy, wielkie miasta i tajemniczy świat. 

Fascynujące portrety miast, czyli jak książka zabiera nas w podróż.

Czy miasto da się opowiedzieć? I tak, i nie. Nawet gdy weźmiemy te same miejsca, tych samych bohaterów, to ilu autorów - tyle będzie historii, tyle obrazów. Z jednego i tego samego miasta. I to właśnie jest tak pociągające w czytaniu o metropoliach: każdy pisarz, niczym malarz, odmaluje nam inny, nieco osobisty, portret. To doskonała lektura i odskocznia w teraźniejszym trudnym czasie kiedy trwająca na świecie pandemia tak bardzo na ograniczyła.

261670-352x500.jpg

Zapraszam na wędrówkę do Europy i jakże bliskiego Berlina. Za jeden z ciekawszych koncepcyjnie portretów miast uważam „Berlin. Miasto z wyobraźni”, który napisał Rory MacLean. Pochodzący z Kanady autor miał wiele szczęścia, bo dane mu było poznać trzy Berliny: Wschodni, Zachodni i współczesny nam, zjednoczony. Swoją opowieść MacLean snuje dzięki życiorysom m.in. Fryderyka Wielkiego, który zjednoczył Prusy, reżyserki Leni Riefenstahl czy artysty tak wszechstronnego jak David Bowie. Lecz nie brak w tym mieście z wyobraźni także historii prostych robotniczych rodzin, które ledwo wiążą koniec z końcem, budowniczych muru czy tych, którzy kopali tunele, by przedostać się do lepszego świata, do wolności, do tego wszystkiego, z czym kojarzył się Berlin Zachodni. Wszystko to są fascynujące historie, w dodatku znakomicie opowiedziane przez autora.

789733-352x500.jpg

Kolejnym odkryciem jest „Osobisty przewodnik po Pradze” Mariusza Szczygła. Ciekawostka, że opisany portret Berlina - stworzony jest przez autora z zagranicy, który przez lata mieszkania i pracy w jakimś mieście zdążył się już z nim zżyć, a jednocześnie wciąż je odkrywa i ma na te metropolie świeże spojrzenie, ciekawość, fascynację, których niejednokrotnie brakuje zasiedziałym berlińczykom, prażanom czy sztokholmczykom.

Takie zaskoczenie i bycie w zadziwieniu daje możliwość innego spojrzenia na to, co wielu zdaje się zwykłe. Daje też możliwość takiego malowania portretów miast, które wciąż coś jeszcze odkrywają.

352x500.jpg

 „Jerozolima. Biografia”. Grube, opasłe tomiszcze - aż trudno uwierzyć, że Simon Sebag Montefiore udźwignął temat. Z drugiej strony - kto miałby dźwigać, jeśli nie ten znakomity historyk. Jego opowieść o Jerozolimie jest tak fascynująca, porywa na tylu poziomach, że miejscami zdaje się być nie tylko historią miasta, lecz - w tym szczególnym przypadku - wielką opowieścią o nas samych. Ale trudno się temu dziwić - mówimy wszak o mieście fundamentalnym dla historii ludzkości, historii najważniejszych religii, które przez stulecia rządziły znanym nam światem i naszymi wyobrażeniami.

448423-352x500.jpg

Podobnie jest chyba z czytaniem o miastach. I nie chodzi tu o przewodniki, lecz książki, których autorzy rysują przed czytelnikami mniej lub bardziej osobiste portrety miast. To dzięki lekturze Orhana Pamuka można zakochać się w Stambule. To dzięki nobliście i jego książce „Stambuł. Wspomnienia i miasto” trzeba zrozumieć, że to jest miejsce, gdzie Europa zderza się z Azją. Nie ma tu rozczarowań, za to urzeka wszystko - trochę tak jak pisał Pamuk, który całe swoje życie spędził w Stambule. To miasto jest fascynujące, podobnie jak Jerozolima, choć na innych poziomach i w innych rejestrach. Nie sposób jednak nie ulec jego magii, historii, wiecznemu do dziś mieszaniu się wpływów chrześcijańskich i muzułmańskich. Wszystko to stanowi o tkance niejednej dzielnicy biedy czy rozbuchanego bogactwa, które możemy zobaczyć w Stambule. I stanowi o tym, że Stambuł jest najbardziej europejskim z wszystkich tureckich miast, a kto był jedynie w tej metropolii, nie może właściwie powiedzieć, że był w Turcji.

352x500.jpg

Odpowiem tak: równie dobrze mogłabym wylądować na Ellis Island dzięki Małgorzacie Szejnert i jej „Wyspie klucz”. Jest taka teoria, że tylko miasta o naprawdę globalnym znaczeniu, światowe metropolie, które potrafią zawładnąć naszą wyobraźnią, dorobiły się takich miejsc, miejsc-symboli, o których powstają kolejne książki-portrety.

„Wyspa klucz” Małgorzaty Szejnert, traktująca o tym miejscu w Nowym Jorku, dzięki któremu ktoś albo dostał się do USA, albo nie, jest książką ekscytującą, znakomitą lekturą. Z jednej strony opowiada o miejscu, o Ellis Island, tym, jak tytułowa wyspa klucz się zmieniała, lecz z drugiej - i to jest bezcenne - pokazuje nam, jak tworzyło się wielonarodowe społeczeństwo USA.

832797-352x500.jpg

 „San Francisco. Dziki brzeg wolności” autorstwa Magdy Działoszyńskiej-Kossow. Ujmujące przede wszystkim jest to, że Działoszyńska-Kossow w tej samej serii amerykańskiej Wydawnictwa Czarne stworzyła opowieść o mieście w sposób zupełnie inny niż zrobiła to Magdalena Rittenhouse w przypadku Nowego Jorku. Portret Frisco, jaki maluje M. Działoszyńska-Kossow, to opowieści żyjących cały czas mieszkańców. Tych, którzy zabierają się za tworzenie społecznych ogrodów. Tych, którzy na co dzień pomagają innym. Tych, którzy tworzą społeczność LGBT+ czy prowadzą lewicujące wydawnictwa i księgarnie. Wreszcie tych, którzy stanowili trzon rewolucji społecznej w USA na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. Bo oni wciąż żyją i niejednego dnia patrzą na swoje - chwilami nieco wykoślawione - dzieło. To portret miasta - mocno tętniącego życiem i tą właśnie jedyną chwilą.

352x500.jpg

W podróż do dalekich Indii przeniesie was „Maximum city. Bombaj” Sukretu Mehty,. Te objętości książki są opisem portretu tego miasta - chodzi wszak o metropolie-symbol, które samą nazwą działają na wyobraźnię. Jeśli ta książka rozbudzi wasz apetyt to następne w kolejce czekają:  „Tokio. Biografia” Stephena Mansfielda, i czeka bliższa geograficznie „Odessa” Charlesa Kinga

Zapraszamy do podróży z ciekawymi przewodnikami !