Pedagog

Czy poszukiwanie szczęścia może być przyczyną nieszczęścia?

Czy poszukiwanie szczęścia może być przyczyną nieszczęścia?

Napisane przez: Lidia Chmielewska ()
Liczba odpowiedzi: 0

CZY POSZUKIWANIE SZCZĘŚCIA MOŻE BYĆ PRZYCZYNĄ NIESZCZĘŚCIA?

Abstrakt

Szczęście jest uznawane za istotną kwestię w ludzkim życiu, intrygującą przedstawicieli nauk społecznych. W poniższym artykule przytoczone są badania dotyczące wytycznych szczęścia m.in. relacji międzyludzkich, cenienia szczęścia, autorefleksji. Badania skupiają się wokół nieoczywistych, często nieświadomych determinantów szczęścia, które łatwo przeoczyć przyjmując prostą, kulturową receptę na szczęśliwe życie.

Szczęście jako cel

Światowa Organizacja Zdrowia coraz wyraźniej podkreśla udział szczęścia w zdrowiu człowieka. Pogoń za szczęściem, poszukiwanie szczęścia, pragnienie szczęścia – ludzie z coraz większą świadomością i odpowiedzialnością włączają te wątki w swoją filozofię życiową. Wydaje się, że nic w tym dziwnego, jako że szczęście jest podstawowym składnikiem dobrostanu, zdrowia, satysfakcji. Badania 9 tysięcy studentów pochodzących z 47 krajów pokazują, że szczęście jest najwyżej cenioną wartością (Kim-Prieto, 2005). Pragnienie szczęścia postrzegane jest jako naturalne i zdrowe, ale czy rzeczywiście ma wpływ na to jak szczęśliwi jesteśmy?

Występują znaczne różnice w stopniu, w jakim ludzie cenią sobie szczęście. Niektórzy uznają je za dobrą rzecz, wartą odczuwania od czasu do czasu, inni interpretują swoje szczęście jako warunek i sens egzystencji. Badanie Maussa wykonane w 2012 roku pokazuje, jak bardzo różnice w nadawaniu wartości szczęściu oddziałują na rzeczywiste szczęście i dobrostan ludzi.

Na pierwszy rzut oka, nadawanie wartości szczęściu powinno prowadzić do pozytywnych rezultatów. Ludzkie wartości determinują to, co chcemy osiągnąć, to natomiast skłania nas do odpowiedniego wydatkowania energii w pracy ukierunkowanej na dany cel. Przykładowo osoba, która ceni sobie osiągnięcia akademickie, adekwatnie do swoich potrzeb pracuje i osiąga cele w postaci wyższych ocen.

Standardy

Niestety nasze cele i pragnienia nie wpływają na osiągnięcia w sposób prosty i bezpośredni. W naszej drodze do szczęścia pośredniczą standardy. To one determinują nie tylko to, co ogólnie sobie cenimy, ale również normy, wobec których oszacowujemy swoje osiągnięcia. Wyżej wspomniana osoba, która bardzo ceni sobie osiągnięcia edukacyjne i chce otrzymywać najwyższe możliwe oceny, będzie rozczarowana, kiedy nie dosięgnie do swoich standardów. Oceniona na stopień „dobry” może być dumna lub rozpaczać w zależności od jej definicji dobrego rezultatu.

Jeżeli mówimy o studiach – tutaj uczucie rozczarowania nie rujnuje i nie dyskwalifikuje samego celu, czyli wysokich ocen. Osoba może czuć się bardzo zawiedziona, a jednocześnie nadal pracować i konsekwentnie podwyższać swoją średnią. Jeżeli jednak mówimy o szczęściu jako o celu, tutaj własna negatywna ewaluacja swoich postępów obniża naszą szansę jego osiągnięcia, ponieważ wszelkie negatywne emocje nie idą w parze ze szczęściem.

Paradoks szczęścia

Mauss (2011) wysunął więc hipotezę, że ludzie, którzy wysoko cenią sobie szczęście, ustawiają wysoko jego standardy. Ponieważ trudno im sprostać, doświadczają oni częstego uczucia rozczarowania, które jeszcze bardziej oddala ich od celu.

Podkreślił również, że ludzie, którzy wysoko cenią sobie szczęście, są najmniej skłonni by je odczuwać, gdy jest ono na wyciągnięcie ręki. Wracając do przykładu studenta: ludzie, którzy chcą osiągać wysokie oceny, będą się czuli bardziej zawiedzeni, jeżeli osiągną słabą ocenę z przedmiotu powszechnie uznawanego za łatwy niż z przedmiotu bardziej wymagającego. Analogicznie, efekty cenienia szczęścia zależą od kontekstu sytuacyjnego. W przypadku obiektywnie negatywnych wydarzeń życiowych, ludzie mogą przypisać swoje nieszczęście trudnej sytuacji. Przykładowo nikt nie czuje się zawiedziony, że nie udało mu się odczuwać szczęścia po usłyszeniu, że jego przyjaciel miał wypadek. Odwrotnie jest w przypadku, kiedy mamy swoje urodziny, i zamiast śmiać się, żartować i bawić z bliskimi jesteśmy rozczarowani, że nie czujemy się tak dobrze jak byśmy sobie życzyli.

Chcąc sprawdzić swoją hipotezę, Mauss ze wspólnikami badał 59 dorosłych kobiet, mierząc ich wskaźniki szczęścia. Posłużono się miarą „trait hedonic balance”, która wykazuje stosunek emocji pozytywnych i negatywnych. Mierzono również subiektywny dobrostan, psychologiczny dobrostan i symptomy depresji. Dodatkowo oceniono kontekst emocjonalny na podstawie poziomu stresu, którego uczestniczki doświadczyły podczas 18 ostatnich miesięcy.

Cenienie szczęścia okazało się wiązać z niższym balansem hedonistycznym, niższym psychologicznym dobrostanem, mniejszą satysfakcją z życia i większym występowaniem symptomów depresji. Tak jak przypuszczano – w przypadku wyższego stresu – różnice nie były tak znaczące.

Podobny wniosek płynie z badań Forda (2014, 2015). W pierwszym badaniu, autor wykazał związek pomiędzy cenieniem szczęścia, a podwyższonymi symptomami depresji w grupie osób, które doświadczają ciężkich zaburzeń depresyjnych. W drugim badaniu okazało się zaś, że pragnienie szczęścia jest potencjalnym czynnikiem ryzyka zaburzeń afektywnych. Wystąpiły istotne statystycznie związki pomiędzy ekstremalnym pragnieniem szczęścia a zwiększonym ryzykiem wystąpienia zaburzeń dwubiegunowych a także większym prawdopodobieństwem diagnozy oraz gorszej formy choroby (Ford, 2015). Badacze podsumowali to następująco: emocje, które pragniemy odczuwać pełnią krytyczną rolę dla naszego zdrowia psychologicznego.

Jeżeli rozważamy dobrostan jako wynik ewaluacji dotychczasowego życia, istnieje ryzyko, że będzie on rozczarowujący, lub nawet w niektórych przypadkach druzgocący. Warto zauważyć, że nieszczęście z definicji może wiązać się z wewnętrzny bólem, goryczą i żalem. Cierpienie ludzi automatycznie prowokuje do poszukiwania rozwiązań, które niosą obietnicę ulgi. Pogoń za szczęściem w takim wypadku nabiera rozpędu za sprawą kompensacji doświadczanych w życiu trudności. Istnieje możliwość, że negatywna korelacja między szczęściem a cenieniem szczęścia wynika z procesów niezwiązanych ze standardami. Nasze wewnętrzne braki (w tym brak szczęścia) mogą determinować nasze aktualne potrzeby i hierarchie wartości w kierunku uzupełnienia luk. Z tego wynikałoby, że osoby nieszczęśliwe cenią szczęście bardziej niż osoby mające go pod dostatkiem.

Warunki do szczęścia

Aby jeszcze dogłębniej przeanalizować problem, można przyjrzeć się w jakich warunkach rozwój naszego szczęścia jest najbardziej prawdopodobny. Oczywiście na różnych ludzi działają różne sposoby, ale wyróżniono pewne szczególne zachowania, które z dużym prawdopodobieństwem pomagają.

Wiemy, że ludzie szczęśliwi łatwiej nawiązują relacje z innymi. Przyjaźnie, małżeństwa i bliskie związki podnoszą satysfakcję z życia. Związek ten jest dwukierunkowy – skuteczny sposób na wzrost szczęścia to zacieśnianie więzi z ludźmi i podnoszenie jakości relacji. Kontynuując analizę efektów ludzkiego pragnienia szczęścia, możemy zastanowić się, czy będzie ono wpływało na nasze relacje.

Z artykułu zatytułowanego The pursuit of happiness can be lonely” (Mauss i in., 2012) dowiadujemy się, że pogoń za szczęściem może obniżyć nasze uczucie bycia we wspólnocie i wsparcia. W pierwszej fazie eksperymentu oceniano poziom odczuwanej samotności badanych, poprzez interpretację ich pamiętników. Wyniki wskazują na to, że im bardziej ktoś cenił szczęście, tym bardziej samotnie czuł się na co dzień. W drugiej części badania wykorzystano manipulację eksperymentalną. Indukowano w ludziach zwiększoną wartość szczęścia, co prowadziło do większego uczucia samotności mierzonego poprzez samoopis i zmiany hormonalne (progesteron) (Mauss i in., 2012).

Problemy z oszacowaniem szczęścia

Intensywna pogoń za szczęściem łączy się nierozerwalnie z systematyczną ewaluacją swoich uczuć. Chcemy wiedzieć jak wiele nam brakuje, co możemy jeszcze zrobić, żeby polepszyć naszą sytuację względem upragnionego szczęścia. Badania Ariely’ego i Zaubermana (2000) dotyczyły różnic w ocenie swoich uczuć w sytuacji ich bezpośredniego doświadczania, oraz w sytuacji późniejszej refleksji nad nimi. Wyniki wykazały, że akt introspekcji własnych emocji produkuje wnioski, które mogą redukować wrażliwość osoby na własne doświadczenia.

Podobne konkluzje wynikały z badania Wilsona i in. (1993) dotyczącego obniżenia satysfakcji post-decyzyjnej. Osoby badane oceniały plakaty artystyczne. Jedna z grup dokonywała refleksji na temat dzieł oraz analizowała odczucia, które w nich wzbudzają. Pozostali uczestnicy dokonywali jedynie prostej oceny, z pominięciem głębszych objaśnień. Każdy z badanych mógł wybrać jeden z plakatów i zabrać go ze sobą do domu. Dwa tygodnie później okazało się, że osoby, które poddawały refleksji swój wybór były mniej zadowolone z plakatu, niż osoby w warunkach kontrolnych. Te odkrycia sugerują, że introspekcja może osłabiać zdolność do odszyfrowania rzeczywiście doświadczanych odczuć. Idąc tym tropem, można wysunąć kolejne potencjalne wytłumaczenie paradoksu poszukiwania szczęścia.

Pragnienie szczęścia może mieć negatywny wpływ na nasze subiektywne samopoczucie, nie tylko poprzez zawyżone standardy. Badacze wskazują na zależność między częstym skupieniu na samym sobie, wysokim poziomem samoświadomości a chronicznym nieszczęściem (Ingram, 1990). Nadmierna refleksja nad własnym dobrostanem może uszkadzać naszą zdolność właściwego oszacowania odczuwanych przez nas stanów. Analiza samego siebie odwraca uwagę od samej aktywności, kontekstu sytuacyjnego. Tym samym zwiększa szansę na przeoczenie właściwości sytuacji, które mogą być źródłem radości.

Różnice kulturowe

Warto jednak zastanowić się, czy wyniki uzyskane w USA, można uogólnić na resztę świata. W 2015 roku sprawdził to ponownie Ford ze wspólnikami. Podejrzewali, że w kulturach indywidualistycznych – takich jak USA – pragnienie szczęścia ma swoje wady. Ludzie z innych kultur, mogą doświadczać większego dobrostanu im bardziej poszukują szczęścia, ponieważ robią to w sposób bardziej zaangażowany społecznie. Opierają szczęście na spędzaniu czasu z rodziną i pomaganiu, a nie w walce o zaspokajanie własnych potrzeb.

Ponieważ związki społeczne są jednymi z lepszych predyktorów szczęścia, w kulturach które promują społeczne zaangażowanie, poszukiwanie szczęścia powinno być bardziej efektywne. Ford wraz ze wspólnikami przetestowali swoje hipotezy w czterech regionach geograficznych: USA, Niemczech, Rosji i wschodniej Azji. Analiza wyników wskazuje na to, że motywacja do pogoni za szczęściem, obniża doznawane szczęście w USA, ale nie są to wyniki uniwersalne kulturowo. W Niemczech korelacja nie jest istotna statystycznie, a w Rosji i w wschodniej Azji jest odwrotnie. Poszukiwanie szczęścia naprawdę do niego prowadzi w warunkach kultury kolektywistycznej. Kraje wschodu wydają się więc dysponować lepszymi metodami poszukiwania szczęścia.

Być może nasza nieudolność w pogoni za szczęściem wynika z błędnej definicji szczęścia w ogóle. Wobec tego nasze starania są nietrafione, skazane na fiasko. Ludzie z kultur indywidualistycznych przypominają studenta, który pragnie osiągnięć akademickich, a którego nikt nie nauczył czytać.

Szczęście w zbiorowości

Próbując zbliżyć się do prawdy na temat szczęścia warto zdystansować się od aktualnie rozpowszechnionych teorii dobrostanu i przyjąć odmienną perspektywę. Szczęście można również ująć w szczególny sposób – jako kolektywny fenomen wynikający z sieci kontaktów, w której się znajdujemy. Podstawą tego podejścia do tematu szczęścia jest założenie, że stany emocjonalne mogą być przekierowywane z jednej osoby na drugą. Dzieje się to za pomocą mimikry czy “emocjonalnego zarażania” (Barsande, 2002). Ludzie są w stanie częściowo przejąć stany emocjonalne, które obserwują u ludzi z ich otoczenia. Przykładowo, studenci przypadkowo przydzieleni do dzielenia mieszkania z delikatnie depresyjnym współlokatorem, doświadczają więcej symptomów depresji w przeciągu 3 miesięcy (Howes, 1985).

Flower i Christakis (2008) uznali, że szczęście może być wypadkową relacji międzyludzkich, w których poziom szczęścia płynnie rozprzestrzenia między znajomymi. Aby sprawdzić swoje przypuszczenia, Flower i Christakis zdecydowali się określić układ znajomości oraz poziom szczęścia 5124 badanych oraz śledzić ich zmiany na przestrzeni 20 lat. Wynotowano ich przyjaźnie, rodziny, sąsiadów i współpracowników. Każda z relacji określona została jako “związek społeczny”. Do mierzenia poziomu szczęścia użyto czterech pytań ze skali CES-D, które dotyczyły częstości doświadczania przyjemnych uczuć. Uzyskane w ten sposób wyniki, badacze zobrazowali w postaci map topograficznych znajomości, gdzie poszczególne kolory odpowiadały otrzymanemu poziomowi szczęścia.

Okazało się, że badani tworzyli wiązki kontaktów z ludźmi o podobnym poziomie szczęścia. Dodatkowo wykazano związek między szczęściem badanego i jego znajomego jest znaczący, ale i również znajomy znajomego może pośrednio wpływać na nasze szczęście. Podłużne statystyczne modele sugerują, że zbiorowiska szczęścia są skutkiem rozprzestrzeniania się go, a nie tylko tendencją ludzi do zadawania się podobnymi im samym. W takim wypadku ludzkie szczęście zależy od szczęścia tych, z którymi jest połączony (Flower, Christakis, 2008). Być może szczęście bliskich sprawia, że poszukiwanie własnego szczęścia staje się słuszne lub zwyczajnie prostsze.