Pedagog

Trauma relacyjna i jej konsekwencje, czyli o relacjach, które oduczają nas bliskości.

Trauma relacyjna i jej konsekwencje, czyli o relacjach, które oduczają nas bliskości.

Napisane przez: Lidia Chmielewska ()
Liczba odpowiedzi: 0

Trauma relacyjna i jej konsekwencje, czyli o relacjach, które oduczają nas bliskości

Zdrowe relacje są nam niezbędne, abyśmy mogli nabywać psychologiczną odporność i zadbać o swój dobrostan. Co jednak, jeśli zagrożenie, z którym się mierzymy, pochodzi od drugiego człowieka? Czym jest trauma relacyjna i jak wyjść z przemocowej relacji?

W sytuacji stresu bezwiednie szukamy dla siebie kojącej obecności innych ludzi. To część naszej ewolucyjnej spuścizny, wyewoluowaliśmy bowiem jako istoty społeczne, których przeżycie – zarówno jednostkowe, jak i gatunkowe – zależało od innych ludzi. Im zatem więcej poczucia zagrożenia, tym bardziej intensyfikować się będą nasze kontakty społeczne, zarówno te na żywo, jak i w świecie wirtualnym. Będziemy wtedy sięgać chętniej (choć często nieświadomie) po zapisaną w naszych układach nerwowych umiejętność koregulacji, czyli zdolności do kojenia się dzięki obecności innych ludzi. Częściej wtedy będziemy dzwonić do siebie, spotykać się, plotkować w biurowej kuchni, zaglądać na portale społecznościowe, fora dyskusyjne lub podglądać serialowych bohaterów. Wielu z nas zdarzy się też w sytuacjach stresujących bardziej tęsknić za osobami, które dawały nam kiedyś emocjonalne oparcie: za ukochanym dziadkiem, dawnym przyjacielem, nauczycielką z dawno ukończonej szkoły podstawowej. Relacje są bowiem buforem dla naszego poczucia przeciążenia, defragmentacji wnoszonej przez życiowe trudności, kryzysy i traumy. To dzięki relacjom zdrowiejemy i w relacjach nabywamy psychologiczną odporność. To zdrowe więzi są naszym najlepszym lekarstwem i najlepszą inwestycją w kierunku dobrostanu. 

RELACJE JAKO ŹRÓDŁO PATOLOGII

Co jednak, jeśli zagrożenie, z którym się mierzymy, przychodzi od drugiego człowieka? Co jeśli relacja, w której powinniśmy odnajdować bezpieczną przystań, staje się naszym więzieniem? Co jeśli człowiek, któremu zaufaliśmy bezgranicznie staje się naszym prześladowcą? Trauma relacyjna, czyli relacja z drugim człowiekiem, która staje się źródłem przerażenia, a nie bezpieczeństwa i ochrony, to jedno z najbardziej rujnujących nas psychicznie i egzystencjalnie doświadczeń. Wpływa ona na wiele obszarów naszego funkcjonowania, przenikając dosłownie każdą sferę naszego życia i podkopując stopniowo fundamenty naszego dobrostanu. 
Z traumą relacyjną (fachowo nazywaną „traumą w relacjach intymnych”) mamy do czynienia wtedy, gdy permanentnie doświadczamy w związku przemocy o charakterze fizycznym, seksualnym lub psychicznym (włączając w to przemoc ekonomiczną). Tym, co towarzyszy najczęściej temu rodzajowi przemocy, jest też sytuacja zniewolenia: emocjonalnego, finansowego lub – w najskrajniejszych przypadkach – również fizycznego. Jest to równocześnie przemoc, którą często trudno rozpoznać. Wielokrotnie związek przemocowy rozpoczyna się zupełnie niewinne i później to, co się w nim wydarza, postronnemu obserwatorowi (a nawet samej ofierze przemocy) może momentami jawić się jak troska, tylko nieco za daleko posunięta. Sprawcy przemocy lubią bowiem ubierać swoje nadużycia w szaty „dżentelmeństwa”, „opiekuńczości” czy „zapobiegliwości”. „Ja tylko staram się ciebie chronić przed troskami o nasze finanse, wezmę zarządzanie naszym kontem na siebie”. „Wiesz, jak bardzo zależy mi na twoim bezpieczeństwie, nie chciałbym, by coś ci się stało podczas wyjścia na miasto”. „Przy mnie możesz czuć się bezpieczna, będę trzymał od ciebie z dala ludzi, którzy wpływają na ciebie źle”. Intencją sprawcy przemocy jest dezorientacja i zniszczenie ufności jego ofiary w swoją umiejętność trzeźwej oceny sytuacji. Im bowiem więcej niejasności, tym łatwiej zakłamywać rzeczywistość. Dezorientacja ofiary jest przy tym zarówno skutkiem przemocy, jak i gruntem, który tworzy podwaliny do kolejnych aktów naruszenia jej granic. 

JUŻ NAWET NIE WIEM, KIM JESTEM

Relacje budują nasz obraz siebie. Konstruktywne związki są dla nas jak lustro, w którym możemy przyglądać się sobie samym, poznawać się i wewnętrznie dojrzewać. Dają nam stabilność i bezpieczeństwo, również to wewnętrzne, związane ze swobodnym eksplorowaniem tego, kim jesteśmy. Przemocowe relacje zaś zostawiają nas z irracjonalnym wstydem i nienawiścią do samych siebie. „Jeśli tak bardzo nie układa mi się w relacji, musi być ze mną coś nie tak”. „Nic dziwnego, że ona tak się na mnie wścieka, jestem beznadziejnym partnerem”. „Nie sądzę, by była dla mnie jakakolwiek nadzieja, wszystko niszczę” – tak brzmią zdania, które z dużym prawdopodobieństwem mogą pojawić się w głowie osoby, która uwięziona została w relacji z przemocowym partnerem. 
To częsty paradoks, że złość, na którą tak jednoznacznie zasłużył sprawca przemocy, zwracamy przeciwko samym sobie. Uwewnętrzniamy powoli to, w jaki sposób mówi do nas nasz partner: samoobwiniamy się o nasze niepowodzenia w relacji, jesteśmy wyczuleni na wszelkie nasze potknięcia i błędy, a swoje najpiękniejsze (ale drażniące partnera) cechy postrzegamy jako wady, których chcemy się jak najszybciej pozbyć. Tkwiąc w relacji przemocowej, zapominamy krok po kroku, kim jesteśmy i jak opisywaliśmy siebie, zanim w naszym życiu pojawił się on lub ona. Przemocowe relacje kurczą nam bowiem linię czasu do toksycznego tu i teraz, w którym gubi się ciągłość naszej tożsamości i możliwość przyjrzenia się sobie i swojemu związkowi z dystansu.
Wstydzimy się samych siebie, wstydzimy się też przemocy, która staje się naszym udziałem. To pogłębia nasze wyobcowanie i coraz bardziej odcina nas od wsparcia innych ludzi, którego tak mocno potrzebujemy, by wyjść z relacji, która nas sukcesywnie niszczy. Stajemy się podejrzliwi na akty serdeczności, które przychodzą do nas z zewnątrz. Rozpaczliwie pragniemy pomocy, ucinając jednocześnie wszelkie jej przejawy.

WIĘŹ Z AGRESOREM

Z czasem relacja ze sprawcą relacyjnej przemocy staje się jedynym, co mamy. Odcięci od innych ludzi i od kontaktu z samymi sobą to w osobie przemocowego partnera zmuszeni jesteśmy odnaleźć poczucie bezpieczeństwa i namiastki – nawet wynaturzonej – czułości. Shahida Arabi, autorka świetnej książki o dynamice relacji z narcyzem lub psychopatą Wysoko wrażliwi w toksycznej relacji nazywa to „przywiązaniem przez traumę” (trauma bonding). Skoro tylko więź z agresorem daje nam możliwość przetrwania, musimy zintensyfikować swoje wysiłki do stworzenia z nim jak najgłębszej relacji. Nasza naturalna potrzeba łączności i bliskich wspierających relacji, opisana w pierwszym akapicie tego artykułu, w sytuacji relacji przemocowej staje się naszym największym wrogiem. Im bardziej zagrażająca i skuteczniej odcinająca nas od innych przemoc w relacji, tym większe prawdopodobieństwo, że nasze (najczęściej nieuświadomione) dążenia do zbudowania trwałej relacji skierujemy właśnie w kierunku tego, od którego powinniśmy czym prędzej uciekać. 
Tę tendencję intensyfikuje zdolność naszego partnera do okazywania nam minimum czułości dokładnie wtedy, gdy zaczyna w nas wewnętrznie pobrzmiewać myśl o rozstaniu.