Pedagog

Silny mężczyzna. O czym ważnym chce dziś rozmawiać w gabinecie psychoterapeuty?

Silny mężczyzna. O czym ważnym chce dziś rozmawiać w gabinecie psychoterapeuty?

Napisane przez: Lidia Chmielewska ()
Liczba odpowiedzi: 0

Silny mężczyzna. O czym ważnym chce dziś rozmawiać w gabinecie psychoterapeuty?

Męski świat koncentruje się wokół wielu spraw. Zdarza się, że uwaga mężczyzn jest w znacznym stopniu skupiona wokół rywalizacji, osiągnięć, władzy. Jak pracować z takim klientem w gabinecie?

Jest słoneczny wrześniowy czwartek, zbliża się 16:00. Drzwi gabinetu psychologicznego otwierają się i pojawia się jeden z ulubionych klientów, Norbert.

Norbert ma 12 lat, niedawno wrócił z obozu, na którym poznał pewną piękną dziewczynę. Stracił dla niej głowę. Dzisiejsza wizyta jest kolejną z sesji po trzymiesięcznej przerwie.

  • Cześć, Norbercie.
  • Cześć.
  • Bardzo się cieszę, że przyszedłeś…
  • No ja też, ale muszę panu powiedzieć, że bardzo cierpię. Już mówiłem przez telefon, że chodzi o pewną piękną dziewczynę, którą poznałem na obozie. A jeszcze jedno: dziękuję, że pogadał pan ze mną, dzwoniłem z obozu. Potrzebowałem tego.
  • Tak, chwilę rozmawialiśmy o tym, co cię spotkało. A dokładniej, jakiego uczucia doświadczasz.
  • No właśnie, to miłość, a ja się w ogóle z tego nie cieszę, bo to jest bolesna miłość.
  • Spróbujmy zaopiekować się tym bolesnym uczuciem miłości. Co ty na to?
  • Okej. To bolesne, bo chyba tylko ja ją kocham, ma na imię Malwina. Ale Malwina, tak sobie o tym myślałem, nie była dla mnie okej podczas tego obozu. Na początku rozmawialiśmy, śmialiśmy się z tych samych żartów – pan wie, że ja lubię żartować – ale potem ona łaziła z innymi chłopakami. Słyszałem, jak się ze mnie śmiała. I wie pan co?
  • Bardzo jestem ciekawy…
  • Ja myślę, że ja się zakochałem w pewnym wyobrażeniu o niej, jaka ona jest wspaniała, a nie w niej. I to jest chyba dla mnie bardzo bolesne… Albo już mniej bolesne, bo w końcu to tylko moje wyobrażenie tej idealnej, jedynej i pięknej…
  • Koniecznie chciałbym o tym posłuchać. Bardzo interesuje mnie, Norbercie, co jest w tym wyobrażeniu. Twoje słowa są bardzo dojrzałe, zaskakujące. Jak doszedłeś do tego wniosku?

Dojrzałe obserwacje, wgląd i słowa tego dwunastoletniego młodego człowieka dotyczące otaczającego świata i obserwowanych zjawisk z życia, które wnosi na sesje, są zaskakujące i charakteryzują się dużą świeżością percepcji i doświadczeń.

Czy w męskiej części świata istnieje przestrzeń na refleksyjność, poszukiwanie mądrości oraz witalne, pełne energii i spełnienia życie? Jak obecnie jest z tym męskim światem?

ŚWIAT MĘŻCZYZN

Męski świat koncentruje się wokół wielu spraw. Zdarza się, że uwaga mężczyzn jest w znacznym stopniu skupiona wokół rywalizacji, osiągnięć, władzy, choć bywa również tak, że męski świat kręci się wokół aktywności seksualnych. Oczywiście byłoby to zbyt dużym uogólnieniem i przyczepianiem pewnej etykietki męskim zachowaniom, bowiem w dzisiejszych czasach część męskiej populacji wykazuje się postawą opiekuńczą, nacechowaną troską i dbałością zarówno o partnerkę/partnera życiowego, jak i o potomstwo, a tym samym o prawidłowy rozwój emocjonalny i psychiczny kolejnego pokolenia.

Czasami ten obraz budzący zachwyt – troskliwego, opiekuńczego ojca i partnera, czyli pożądana rola dzisiejszego mężczyzny w oczach niektórych kobiet – konfrontuje się z ewolucyjnym tańcem genów, czyli spadkiem po naszych praojcach. Ten spadek to zazdrość, która dotyczy niepewności wobec wierności seksualnej partnerki. To właśnie niewierność seksualna partnerki, bardziej niż jakakolwiek inna forma zdrady, narażała naszych praojców na ogromne koszty (Buss, 2014). Przez tysiące lat nie zmieniło się zbyt wiele w kwestii zazdrości i postrzegania wierności jako ważnych elementów wspólnej egzystencji w związkach. Na podstawie obserwacji i badań Davida Bussa można powiedzieć, że mężczyzna postrzega zdradę seksualną jako bardziej dotkliwą, kobieta zaś upatruje częściej zagrożenia w emocjonalnym zaangażowaniu mężczyzny, gdy ten dopuszcza się zdrady (Buss i in., 1992).

Ważną rolę w życiu mężczyzny odgrywa rywalizacja. Proste pytanie kolegi po treningu w męskiej szatni, ile dziś „pękło na klatę” (jaki ciężar został podniesiony w pozycji leżącej na ławeczce), może rozpocząć ciąg myśli i uruchomić wiele przekonań na temat własnej wartości jako mężczyzny lub bardziej braku tej wartości. Dlatego, aby skompensować ten ból konfrontacji, pytający może usłyszeć w odpowiedzi, że kolega właśnie dziś odbiera z salonu nowe auto w związku ze swoim awansem w firmie. „A u ciebie jak? Cały czas ta sama stara, dobra drezyna?”.

Inne oznaki władzy, z zewnątrz wydawałoby się mało istotne, stanowią definicję niektórych mężczyzn. Wielkość gabinetu czy piętro (im wyżej, tym ważniejszą rolę pełnię) wydają się mieć olbrzymie znaczenie dla wagi pozycji zawodowej. Pomniejsze w tej kwestii, choć też ważne, bywają dla zarządzających mężczyzn takie wyznaczniki, jak: kapitał spółki, którą kierują (wysoki kapitał spółki związany jest z zaufaniem, którym 
został obdarzony, tym samym decyzje, które podejmuje, wiążą się z dużymi inwestycjami), liczba osób, którymi zarządza, a czasem też kto do kogo przyjdzie… Tak, tak – bywa to ważne dla niektórych prezesów. Rzadko „większy, ważniejszy” prezes przybędzie do „niższego szarżą, mniej ważnego” gabinetu. Kolejna z „istotnych” kwestii bycia wyżej na męskiej drabinie rywalizacji to tytuł przed nazwiskiem – najlepiej, aby składał się z kilku akronimów lub naukowych dystynkcji.

Tak więc rywalizacja i sukces bywają nierozłącznymi partnerami męskiej drogi życia. Już mały chłopiec jest uświadamiany, że to mężczyźni mają być przebojowi, bo osiągnięcie sukcesu otwiera przed nimi ocean możliwości, a to z kolei prowadzi do szczęśliwego, dostatniego życia.

Kolejna z cech charakteryzujących „prawdziwych mężczyzn” to zaradność. Te i wiele innych utartych przekazów społecznych okazuje się niekiedy początkiem cierpienia doświadczanego przez mężczyzn w ich dorosłym życiu.

Czy to jednak tylko mit społeczny? W wielu krajach rywalizacja przejawia się w męskim dążeniu do podwyższenia statusu, zdobywania pieniędzy, posiadania drogich samochodów, domów czy innych zasobów. W dobie ewolucji rywalizacja o zdobycie i utrzymanie atrakcyjnego partnera – jak pisze David Buss, psycholog ewolucyjny – jest najbardziej bezwzględną formą konkurencji, w jakiej przychodzi nam uczestniczyć (Buss, 2014).

Konkurowanie i zwiększanie swojej atrakcyjności w oczach płci przeciwnej ma sens i swe korzenie w ewolucji ludzkiego gatunku, dlatego zasoby materialne, pozycja zawodowa, osiągnięcia i uroda stanowią ważną część ludzkiego szczęścia i cierpienia.
 

OPIS PRZYPADKU

Piotr jest lekarzem ze specjalizacją chirurgii naczyniowej, ma 40 lat, obecnie mieszka z partnerką Marią. Kilka lat temu rozwiódł się, ma córkę, dziewięcioletnią Hanię, utrzymuje kontakt z dzieckiem w czasie wolnym od pracy, którego – jak twierdzi – w jego zawodzie nie ma zbyt dużo. Od ponad roku mierzy się z silnym stresem i pojawiającymi się zaburzeniami lękowymi, które wpływają na jego codzienne funkcjonowanie. W obrazie diagnostycznym i konceptualizacji klient spełnia kryteria diagnostyczne zespołu lęku uogólnionego i rysu zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Wykazuje skłonność do niemal ciągłego zamartwiania się różnymi sprawami, np. wizją utraty pracy, przez większość czasu martwi się o przyszłość, szczególnie o funkcjonowanie zawodowe – niedokończony od kilku lat doktorat (inni na oddziale już mają): „To, co umiem, jest poniżej poziomu rezydenta”, „Właściwie nic nie umiem, jestem nieudacznikiem. Całą tę medycynę, te studia przeszedłem na farcie, specjalizacja też była fartem. To śmieszne, tak sobie myślę, że tacy mądrzy ludzie tam wykładają i uczą, a nie poznali się na tym, jakim cieniasem jestem”.
Ważny obszar zmagań klienta to także strach przed opuszczeniem i byciem samotnym. Myśli towarzyszące pojawiającemu się lękowi to np.: „Marysia jest ze mną z braku innych możliwości albo z litości, ona ma doktorat, porozumiewa się w trzech językach, pracuje dla szwajcarskiego koncernu, lata po całym świecie, spotyka dziesiątki ludzi, szczególnie mężczyzn, na pewno bardziej interesujących ode mnie”. Podczas odczuwanego napięcia związanego z myślami i emocjami Piotr zauważa w organizmie takie doznania, jak ucisk w klatce piersiowej czy mrowienie w rękach, a także silne napięcie w mięśniach obręczy barkowej. W ostatnim czasie, kiedy w pracy lub w sytuacji towarzyskiej ogarnia go zbyt silny lęk, opuszcza pomieszczenie do czasu, aż się „trochę ochłodzi”. Twierdzi, że pomagają mu wtedy papierosy, po pracy sięga po „Jacka” (whisky), twierdząc, że tylko w jego towarzystwie może poczuć ukojenie. Na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy Piotr flirtuje w mediach społecznościowych z poznanymi kobietami, a także dwukrotnie spotkał się z koleżanką z pracy.


PRZEBIEG SESJI TERAPEUTYCZNEJ

  • Dzień dobry, panie Piotrze. Z czym pan dzisiaj przybywa?
  • Ze wstydem.
  • Spróbujmy mu się przyjrzeć.
  • Nie ma się czemu przyglądać, znowu byłem na spotkaniu z Iwoną.
  • Iwona to koleżanka z pracy. To o niej opowiadał pan podczas naszego ostatniego spotkania?
  • Tak, dokładnie. Widzi pan, już ma mnie pan za tak podłego gościa, że nie wierzy mi pan, że to ta sama kobieta.
  • Nie było moją intencją, aby pana ocenić. Zapytałem, aby uporządkować informacje.
  • Okej, przepraszam, jestem zły na siebie za to, co robię Marysi.
  • Rozumiem, że wywołuje to w panu złość wobec siebie.
  • Tak, jestem wściekły na siebie. Nie wiem, czemu to robię.
  • Spróbujmy się wspólnie zastanowić, co leży u podstaw takiego myślenia. Co pan na to?
  • Nie za bardzo chcę do tego wracać, czuję jeszcze większy wstyd, niż kiedy tu przyszedłem.
  • Okej, a co pan sądzi o tym, żebyśmy potraktowali to zadanie jak eksperyment?
  • Eksperyment… no to też jest jakieś zadanie i nie powoduje, że mój wstyd będzie mniejszy.
  • Oczywiście. To, co pan mówi, jest ważne i w pełni uzasadnione w kontekście doświadczanych trudnych emocji. Kiedy podczas ostatniej sesji rozmawialiśmy o lęku, zaproponowałem panu jako pracę domową przeczytanie artykułu o unikaniu i jego wpływie na zwiększanie kolejnych strategii unikania, które związane są z utrzymywaniem się lęku.
  • A tak, rozmawialiśmy i czytałem, ale… właśnie chyba teraz to robię – uśmiecha się – robię to, bo… nie chcę czuć wstydu? Unikam.
  • O… to bardzo interesujące. A czego może pan chcieć unikać, spotykając się z koleżanką z pracy?
  • Tego to nie wiem.
  • To może spróbujmy wspólnie znaleźć odpowiedź, panie Piotrze?
  • No teraz to mnie pan zaciekawił…

Badania pokazują, że unikanie nie przynosi efektu. W przypadku lęku społecznego wiąże się przede wszystkim z unikaniem negatywnych ocen społecznych (Hayes, Wilson, Gifford, Follette, Strosahl, 1996). Co prowadzi do wzmacniania unikania i utrzymywania niepomocnych strategii radzenia sobie z doświadczanymi trudnościami. Unikanie bywa wzmacniane w przypadku lęku społecznego krótkoterminową gratyfikacją obniżenia pojawiającego się napięcia związanego z kontekstem społecznym, a w długoterminowej konsekwencji może pozbawić człowieka doświadczającego lęku społecznego możliwości zawierania i utrzymywania istotnych relacji międzyludzkich.