Biblioteka

12 maja - 86 rocznica śmierci J. Piłsudskiego

12 maja - 86 rocznica śmierci J. Piłsudskiego

Napisane przez: Wioletta Kosinska ()
Liczba odpowiedzi: 0

86. rocznica śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego

Józef Piłsudski 1867-1935


Minęło zaledwie dziewięć lat, i kolejny raz data 12 maja okazała się być kluczowa dla losów II Rzeczpospolitej. Tego właśnie dnia, w 1935 r. zmarł Józef Piłsudski. Marszałek odszedł w rocznicę przeprowadzonego przez siebie zamachu, po wielu miesiącach ciężkiej choroby nowotworowej. Jego stan zdrowia stopniowo się pogarszał, jego ciało traciło kolejne kilogramy. Już w czasie obchodów święta 11 listopada w 1934 r. Piłsudski zasłabł. Wiosną 1935 lekarze stwierdzili raka, prawdopodobnie wątroby.

Piłsudski zdawał sobie sprawę, że jego czas się kończy. Zapisał: "Nie wiem czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech! Niech tylko moje serce wtedy zamknięte schowają w Wilnie gdzie leżą moi żołnierze co w kwietniu 1919 roku mnie jako wodzowi Wilno jako prezent pod nogi rzucili".

Wyraził też wolę odnośnie do swojej matki: "A zaklinam wszystkich co mnie kochali sprowadzić zwłoki mojej matki z Sugint, Wiłkomirskiego powiatu, do Wilna i pochować matkę największego rycerza Polski nade mną. Niech dumne serce u stóp dumnej matki spoczywa. Matkę pochować z wojskowymi honorami, ciało na lawecie i niech wszystkie armaty zagrzmią salwą pożegnalną i powitalną tak by szyby w Wilnie się trzęsły".

"Ksiądz czyha na duszę"

4 maja wieczorem przewieziono Piłsudskiego do Belwederu. W kolejnych dniach zaczęły u niego występować krwotoki. 12 maja od rana przy marszałku przebywała żona, córki, wojskowi i lekarze. Płk Aleksander Hrynkiewicz, adiutant Piłsudskiego, notował: "Po niespełna godzinnej rozmowie z Panią Marszałkową, dr Stefanowski wyszedł spełniwszy nałożoną nań ciężką i trudną misję zawiadomienia o beznadziejnej sytuacji, mając gorączkowe wypieki na policzkach. Komendantowa płacze".

Piłsudski spał przez cały czas, z niewielkimi przerwami, jęcząc przez sen. Wieczorem został sprowadzony ksiądz Władysław Korniłowicz, który przybył wraz z gen. Sławojem-Składkowskim. "W pokoju zielonym czyha na duszę Komendanta przywieziony ksiądz i dr Mozołowski" - zapamiętał Hrynkiewicz.

"Cisza grobowa zalega pokój, ciężki oddech Komendanta ją tylko przerywa i słaby stłumiony świst powietrza przeciskającego się przez krtań, połączony jak gdyby z bulgotem jakiegoś płynu, znajdującego się w gardle. Jak gdyby z powiewem wiosennego wiatru życie uleciało na jego skrzydłach i na znak uczyniony po raz ostatni ręką Komendanta. Minuty ciągną się jedna za drugą... długie jak minione dziesiątki lat brzemienne historią... Odwracam głowę, na tarczy zegara 8.45, koniec epoki związanej z życiem Wielkiego Człowieka" - zapisał Hrynkiewicz.

Andrzej Garlicki: "Dla opinii publicznej śmierć Piłsudskiego była szokiem. Lepiej poinformowani wiedzieli, że jest chory, ale i oni nie wiedzieli, że jest to choroba śmiertelna. Nie podawano komunikatów o chorobie. Śmierć była zaskoczeniem".

Stanisław Cat-Mackiewicz: "Już przed godziną 10 wiedzieli o tym wszyscy w miastach i miasteczkach polskich; w kawiarniach orkiestry przestawały grać, muzykanci porzucali instrumenty, na chodnikach gromadziły się niespokojne grupy ludzi… Uczucie zdenerwowania ogarnęło cały kraj".

Dźwięk Zygmunta

Otwarta trumna z ciałem Piłsudskiego została wystawiona w Belwederze. Relacje mówią o tysiącach zapłakanych ludzi, którzy przechodzili obok trumny, oddając hołd marszałkowi. Następnie ciało przeniesiono do katedry św. Jana, gdzie również napływały dziesiątki tysięcy ludzi, czekających na wejście przez wiele godzin. Wreszcie trumna, po defiladzie wojskowej na Polach Mokotowskich, ruszyła pociągiem do Krakowa, bo stało się tak, jak podejrzewał marszałek. Jego ciało miało zostać pochowane na Wawelu. Na stacjach po drodze między obecną a dawną stolicą Polski tysiące ludzi żegnały Piłsudskiego.

"Koło dworca krakowskiego, na małym niechlujnym placyku przed niepozornym dworcem krakowskim, rozwijał się pochód. Szli przedstawiciele wszystkich krajów (...), mnóstwo mundurów, orderów i gali, potem szło duchowieństwo (...). Potem były i sukmany krakowskie, lubelskie, stroje góralskie, kontusze szlacheckie. Ostatni raz widzieliśmy wielką Polskę w jej sienkiewiczowskiej glorii. Dzwon Zygmunt dzwonił" - pisał Cat. Podobno tłum szedł na Wawel od godz. 8 rano do godz. 18.

Na stopniach wawelskiej katedry przemawiał prezydent Mościcki, po czym odbyła się msza sprawowana przez metropolitę krakowskiego, abp. Adama Sapiehę. Po mszy generałowie znieśli trumnę do krypty św. Leonarda.

Cat-Mackiewicz: "Piłsudski miał fanatycznych wielbicieli, którzy go kochali więcej, niż własnych rodziców, niż własne dzieci, ale było wielu ludzi, którzy go nienawidzili, miał całe warstwy ludności, całe dzielnice Polski przeciwko sobie, potężną nieufność do siebie. I oto nie znać było tego w dniu pogrzebu. Przeciwnie, można stwierdzić jako fakt i prawdę, że w dniach jego pogrzebu, że na wieść o jego śmierci, strach i zalęknienie, co stanie się teraz z Polską, kiedy Jego zabrakło, przeleciał od Bałtyku poprzez Poznańskie i Śląsk i od Karpat do Dźwiny".

Śmierć Piłsudskiego oznaczała, że jego dotychczasowi współpracownicy i najwierniejsi żołnierze musieli w pełni przejąć władzę. Na własną rękę musieli sobie radzić premier Felicjan Sławoj-Składkowski, minister Józef Beck i nowy marszałek Polski gen. Edward Rydz-Śmigły. Później nadszedł rok 1939.

Uroczystości pogrzebowe Józefa Piłsudskiego w KrakowieFoto Narodowe Archiwum Cyfrowe
Uroczystości pogrzebowe Józefa Piłsudskiego w Krakowie